wtorek, 3 stycznia 2012

Informatyczny dramat

Moja noworoczna przepowiednia jednak nie sprawdziła się - włosy mam, jakie miałem. Kobieta z kosą nie nawiedziła mnie...


Przekonali mnie, że w takich włosach wyglądam lepiej. Jedna osoba powiedziała nawet, że gdy mam "takie" włosy, to nawet jakoś wyglądam... Po takim komplemencie, poczułem się jak Brad Pitt...


Ale, w sumie to nawet dobrze, że mi te włosy zostały, bo wchodzą mi czasem do uszu. Mogą więc służyć jako zatyczki (np. na matematyce), albo jako patyczki. Do uszu właśnie. Przynajmniej darmowe i podręczne... Szkoda tylko, że te włosy mam nie do końca jasne, bo wtedy woskowina byłaby jeszcze mniej widoczna...


Poza włosami, to muszę się Wam przyznać, że na pulpicie mam taki bajzel, że szok. Jeszcze trochę i będę musiał dostawić drugi monitor, żeby to wszystko pomieścić.


Sytuacja jest patowa. Patrzeć się na to już nie da, a posprzątać się mi też nie chce.


I co teraz? Jak żyć, panie premierze? Jak żyć?







2 komentarze:

  1. co za wstyd:P jak można mieć burdel na pulpicie?! to mnie tak oburza że chyba sie tam przejde i Ci go wysprzątam :P (Mateusz Kobyłecki)

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz Chłopie.. - Ty się ciesz,że w ogóle włosy masz! - Moim było tak ciasno, że się zbulwersowały i prowadzą strajk ostrzegawczy.

    OdpowiedzUsuń