poniedziałek, 30 marca 2015

Nie spalą mnie żywcem!

Wczoraj, oglądając mecz, czułem dumę z naszych kibiców (nota bene. jakby Polska wygrała i tamtejsi Polacy przez świętowanie nie przyszli dziś do pracy, to Irlandia by stanęła i dopiero by nas docenili). Piłką interesuję się od dziecka, ale jeszcze chyba nie widziałem, żeby tylu kibiców na stadionie cieszyło się z gola dla gości! Nasi są wszędzie! To efekt przemyślanej polityki polskich władz od wielu lat - że niby emigracja, a tu o wsparcie dla naszych piłkarzy jednak chodzi! Zwracam honor...

Mało tego. Proponuję władzy dalsze przyzwolenie na urzędniczy totalitaryzm, dalsze nasyłanie (jak w listopadzie u.r.) na firmy kontrolerów z odgórnie wyznaczonym odsetkiem ukaranych  pod groźbą zwolnienia, dalsze przyzwolenie na gnębienie przedsiębiorców, na dalsze patologie aż do chwili, kiedy więcej Polaków będzie mieszkać poza krajem, niż w nim; aż do momentu, gdy Polacy za chlebem wyjadą nawet do Korei Północnej. NIECH POLSKIE KIBICOWANIE BĘDZIE SŁYCHAĆ AŻ W PHENiANIE!



Tymczasem rząd planuje jednak oszczędności, chce coś zmienić w gospodarce. Zaczynają od... niepełnosprawnych. Dziady chcą nas spalić żywcem!

Czytałem kilka dni temu, że na Stadionie Narodowym - gdzieś w kawiarni - wybuchł pożar, podczas którego niepełnosprawni nie mogli zjechać windą, bo ta automatycznie została zablokowana (takie przepisy). To samo było kilka dni temu w jednej z krakowskich galerii (ani tu, ani tu nikomu chyba nic się nie stało). Przypadek? Nie sądzę. To zorganizowana akcja! Najpierw przepisy, a teraz wszczynają pożary! 

Wiecie, to pewnie trochę śmieszne, ale ja boję się schodów w dół. Często mijając je, miewam dantejskie wizje, jak po nich zjeżdżam. Boli...

Boli, ale jak nie będzie wyjścia - to zjadę. Żywcem mnie nie spalą pionki jedne! Nie dam im tej satysfakcji.  Takieego wała! Choćby mnie mieli skrobać szpachelką. System emerytalny niech reformują, a nie na rentę się czają! I tak zjadę po schodach i się nie spalę - w najgorszym razie na wózku usiądę, a oni (czyli Wy) jeszcze odszkodowanie zabulą... 

Nie spalicie mnie - tylko tyle Wam powiem!



W tym miejscu, na koniec pasowałoby pewnie mądrze zakończyć  wpis jakąś taką mądrą paralelą do Świąt. Mam tylko tą: życzę Wam, aby te Święta były dla Was takim duchowym pożarem, wyrywającym z marazmu i rutyny, zachęcającym do refleksji; najlepiej nieustannej...
Spokojnych Świąt!



sobota, 7 marca 2015

Kamila jestem

Ostatnio pisałem, że będę shogunem, ale plany się zmieniły. Znowu przez polityków...

Na chwilę obecną dość dużo wskazuje na to (nie jest to jeszcze pewne), iż Narodowy Fundusz Zdrowia będzie refundował... zmianę płci - w przeciwieństwie do wielu drogich leków, operacji itd. Jeśli faktycznie tak będzie, wszyscy będziemy mogli na tym skorzystać! Wykażę to na swoim przykładzie.

Choruję na rdzeniowy zanik mięśni. Lekarstwa na to nie ma, a jeśli coś wymyślą na zahamowanie postępu choroby, może się okazać, iż będzie to sprawa droga i nie refundowana. Co zrobię w tej sytuacji? Ano zmienię płeć! Co mi to da? Statystycznie rzecz biorąc, kobiety żyją dłużej od mężczyzn, a zatem jeśli zmienię płeć, choroba teoretycznie powinna postępować wolniej. No i to wszystko za darmo! Z resztą, ja mam już zadatki na panienkę: długie włosy, smukła sylwetka, nie za duże mięśnie... Z resztą zmiany są czasem potrzebne, żeby nie popaść w dogmatyzm.

Ale to tylko mój przykład. Każdy z osobna może jednak, znaleźć inną, ważną przyczynę, by zmienić płeć; każdy musi się zorientować, która będzie dla niego korzystniejsza. Albo na przykład, jeżeli ktoś z Was zachoruje na przypadłość typową dla mężczyzn, czy - analogicznie - dla kobiet, a kolejka do specjalisty będzie długa - to warto przekalkulować, czy nie prościej i szybciej będzie zmienić płeć na, jak to nazywają fachowcy, "docelową". A kiedy problem zniknie - to kto wie? Może sfinansują i powrót do starej płci? Wszak zawsze może się okazać, że to jednak nie jest to i już wcześniej było nawet lepiej, niż jest teraz. Takich ludzi także nie można przecież dyskryminować! Należy im finansować zmiany płci aż do skutku!

Proponuję Wam jednak już dziś zacząć się przyzwyczajać do myśli, że nie jesteście tak naprawdę tym, kim jesteście (bo wiecie, będą nas badać, czy ta operacja jest niezbędna). Musimy być sprytniejsi od systemu, bo albo go wykiwamy, albo on wykiwa nas. Zamiast z władzą koty drzeć - prościej będzie zmienić płeć!

A z okazji jutrzejszego Dnia Kobiet życzę wszystkim paniom cierpliwości i spełnienia marzeń! Podkreślam: wszystkim, tj. byłym, obecnym i przyszłym!





poniedziałek, 2 marca 2015

Będę shogunem

Miałem dłuższy rozbrat z blogiem i pewnie nadal bym nie pisał, ale Komorowski mnie sprowokował. Nie chcę tu się rozpisywać politycznie, ale prosiłbym, aby przy wyborach zachować elementarną odpowiedzialność (skoro mamy ten wspaniały ustrój), bo prezydent to nie sołtys. To przestaje być śmieszne, ale... może mu Youtube płaci za odsłony?

Prędzej ja byłbym lepszym prezydentem. Już nawet nie wspomnę o tej karygodnej "wpadce" nt. Żołnierzy Wyklętych (każdy jest omylny, ale niektórzy w pewnych chwilach nie mają wręcz prawa do błędu); przynajmniej na pewno nie wjechałbym na tą mównicę, bo tu pojawia się odwieczny problem - na mównicę nie było podjazdu!

Niemniej, mam dla Was porażającą wiadomość; Uniwersytet Papieski chce zrobić ze mnie ludzi (na przekór wszystkim niedowiarkom!) i niewykluczone, że w tym semestrze będę musiał uczęszczać na WF! Na razie teoretyczny. I to nie jest żart. Jeśli zatem dobrze pójdzie, to wkrótce być może zostanę np. żołnierzem, a potem - kto wie? Może jakimś dowódcą? Wiecie - jaki prezydent, taki shogun!