wtorek, 31 stycznia 2012

Krzywica

Jak tak patrzę na tą moją podobiznę, to mi się ona bardzo podoba. Aczkolwiek... 


Autor nie chciał mnie chyba tak do końca dobijać (choć to może niewłaściwe słowo, bo sam o to "dobicie" poprosiłem) i dlatego nie uwydatnił wszystkich moich mankamentów. Na przykład ewidentnej krzywicy...


A moja krzywica nie jest - według mnie - wynikiem choroby.. Mam inną teorię - teorię spiskową...


Podobno, dzieci w wieku niemowlęcym, dostają witaminę D, żeby je uchronić przed krzywicą właśnie. Ja urodziłem się w roku 93', a więc jeszcze w okresie trudnej transformacji. Być może, co za tym idzie, tej witaminy nie dostawałem - i tu tkwi przyczyna...


Jeśli więc teraz zacznę ją zażywać, to może to się mi cofnie! Że ja wcześniej o tym nie pomyślałem! Też uważacie, że to zadziała?


Na koniec, aby się jednak troszkę dowartościować, panegiryczną puentę o swojej krzywej osobie ułożyłem:


Chociaż mam skrzywienie nóg,
Wyglądam jak młody bóg.
I choć plecy jak spirala -
Jestem cudny jak ta lala...

piątek, 27 stycznia 2012

Ku Chwale Ojczyzny!

Ostatnio wspomniałem, że widziałem kiedyś w gazecie ogłoszenie, dla traktorzysty z grupą inwalidzką. Wspomniałem też, że jeśli zobaczę ogłoszenie dla żołnierza-inwalidy, to o tym napiszę.


O ile co do traktorzysty chodziło jednak bardziej o rencistę, a niekoniecznie o osobę z "grupą" - o tyle... popyt na żołnierza-inwalidę znalazł się! Dwa dni temu dostałem wezwanie na komisję wojskową!


Doszedłem więc do wniosku, że moje wezwanie ma związek z  tym, że Rosja chce rozstawić jakieś rakiety w Obwodzie Kalilingradzkim. Ja się o tych rakietach dowiedziałem wczoraj, ale MON musiał wcześniej o tym wiedzieć i - przy takim obrocie sprawy - postanowił sięgnąć po mnie. Pewnie będą chcieli, żebym się pokręcił na wózku (dla zmyły) po tym Obwodzie i informował, co oni tam majstrują. Misja ryzykowna, ale dla Ojczyzny - wszystko.


Ta wersja jest logiczna, bo przecież te dwa wydarzenia niemal jednoczesne (wezwanie i rakiety), nie mogą być przypadkowe. Tutaj http://kambloger.blogspot.com/2011/04/do-boju.html pisałem kie dyś, że ja bym się w Armii przydał. Wtedy brałem to pod uwagę jedynie w ramach marzeń, a tu proszę... Widocznie mój post doszedł do Ministerstwa, zapisali mnie sobie gdzieś tam i skoro przyszła potrzeba - wezwali!


Jak dowiem się coś więcej, to napiszę Wam o tym, o ile oczywiście tajemnica państwowa pozwoli. A zakończę rymowaną puentą: 


Gdy człowiek niepełnosprawny ma wezwanie na komisję - 
Musi mieć on do spełnienia jakąś ważną, tajną misję...

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Fach w ręku

O ile wiem (wiadomości  mam jeszcze z tamtego roku), to u nas stosunkowo mało jest osób niepełnosprawnych pracujących, w porównaniu np. z innymi, dobrze rozwiniętymi krajami. Wchodzą pewne zmiany ustawowe, by to zmienić. Jedne są korzystne, inne - zobaczymy...


Ale chciałbym dziś na to spojrzeć z ciekawszej strony...


Ostatnio "udowadniałem", że byłbym dobrym policjantem. Ale - mogę być każdym!


Pracodawcy, zatrudniający niepełnosprawnych, dostają - jak się orientuję - pewne dotacje na nich.


A ja, jako posiadacz pierwszej grupy inwalidzkiej, jestem (w teorii), najsmaczniejszym kąskiem dla pracodawców.... 


A więc, będę mógł przebierać w wielu propozycjach. Wielkie korporacje będą się o mnie biły. Dostanę wiele intratnych ofert. Obym tylko pozostał w tym świecie wielkich pieniędzy, sobą...


(Swoją drogą, ostatnio widziałem w gazecie ofertę pracy dla osoby z "grupą", na stanowisko... kierowcy ciągnika! Inną sprawą jest, czy chodziło o "faktycznego" niepełnosprawnego. Być może tak. Acha, jak znajdę ofertę dla żołnierza-inwalidy, to też napiszę o tym:P)

Poniesiony optymistyczną wizją swojej kariery, ułożyłem proroczy wierszyk:


Sytuacja ma jest boska.
Do końca życia - beztroska.
Wybuduję piękną willę,
Kupię Samsunga Avillę,
Będę szalał Mercedesem
I poderwę stewardessę.
Dzięki mojej pierwszej grupie,
Bezrobocie to mam w PUP-ie! (tzn. w Powiatowym Urzędzie Pracy...)





sobota, 21 stycznia 2012

"Za mundurem panny sznurem"

Zaraz po moim ostatnim wpisie, napisało do mnie z zapytaniem "co słychać?, parę osób, które niekoniecznie często piszą. Może przypadek, a może chciały sprawdzić, czy aby na pewno pozostaję jeszcze zdrowy na umyśle. 


Jeśli ktoś się martwi moim stanem psychicznym, to uspokajam (albo i martwię). Jest ok, czasem tylko miewam skojarzenia jak tamto, ale spokojnie - nie będę ich opisywał.

Myślę nawet, że jest na tyle dobrze, że zdałbym nawet testy psychologiczne na policjanta, gdybym wziął udział w rekrutacji. A policjantem byłbym niezłym...


Byłbym pewnym punktem szyku; nikt by mnie nie przepchał. Poza tym, do chorego by chyba cegłą nie rzucali, prawda? Tylko, kurcze, byłbym trochę ZOMO-wcem, bo przecież byłbym Zmotoryzowany...


Jak nie szyk, to drogówka. Stałbym (siedziałbym) ubrany po cywilnemu przy samej drodze. "Suszareczkę" przypięłoby się do joysticka i nikt nie zwróciłby uwagi. Ale by było kasiorki! Autostrady były w każdym zakątku Polski (z Kasprowym włącznie), a dziura w drodze byłaby znana tylko ze zdjęć i zabawnych wspomnień...


Mógłbym być też śledczym. Śledziłbym podejrzanych, podsłuchiwał ich i też nikt by nie wpadł na to, że ten zygzakowaty na wózku to komisarz...


Gdy zaliczę więc maturę, będę odziany mundurem...



środa, 18 stycznia 2012

(Nie)smaczny, czarny humor. Cmentarny.

Ten artystyczny majstersztyk, co go wczoraj zaprezentowałem, przedstawiał piosenkę..."Joe Le Taxi", śpiewaną przez Vanessę Paradise. Pewnie kojarzycie, ten śpiewany tytuł, po polsku brzmi podobnie do "żul i taxi" i tak mi się jakoś skojarzyło...


Zmieniłem sobie opis na blogu. Najwyższy czas,  urodziny były 5 miesięcy temu...


A propos opisu, nie wiem, czy wiecie o co chodzi z tym SMA. Jeśli nie, to wyjaśniam. SMA to to, co ja mam, ta choroba. Są dwie wersje tego skrótu: oficjalna i nieoficjalna, czyli moja. Oficjalna - Spinal Muscular Artrophy (rdzeniowy zanik mięśni). Moja - System Muskulatury Atletycznej.       No, i które do Was bardziej przemawia, patrząc na mnie????



W sobotę była "moja" studniówka. Pewnie była na niej tzw. "płyta zimna". Ech...


Wiecie, z czym mi się ona kojarzy? Z cmentarzem. W ogóle, powiem Wam, że cmentarz, to... taka duża restauracja.


Dużo płyty zimnej... Pod tymi płytami, dużo... mięsa... W okolicy cmentarza, z reguły jest studnia, więc i przepić jest czym... A najciekawsze jest to, że w menu, pod pozycją mięso, kiedyś wszyscy będziemy...


Jeśli kogoś to porównanie uraziło, to przepraszam. Jeśli komuś zrobiło się niedobrze (jak autorowi), to też przepraszam. Nie napisałem tego w celu zwiększenia czytelności, jak z resztą chyba wiecie (z resztą, gdzie ja i popularność).


Ja mam po prostu taki zryty łeb!

wtorek, 17 stycznia 2012

Jaka to melodia?

Dzisiaj proponuję Wam kolejną próbkę mojej nieskomplikowanej twórczości artystyczno-satyrycznej (obrazki ściągnąłem).


Prosta zagadka: jaka to melodia (przepraszam za jakość)?

piątek, 13 stycznia 2012

Konsumpcja

Długo nie pisałem, czasu nie było. Wiecie - konsumpcyjny tryb życia :)


Żartuję. Ale nie do końca. Bo w galerii byłem. Wzięli mnie, to nie protestowałem.


Galeria jak galeria. Dużo ludzi, światła, WINDA... Ta to mnie od razu wkurzyła. A właściwie ten, co w niej przemawiał. Niekulturalny był...


Parking był na pierwszym piętrze, więc trzeba był zjechać na parter. Jak zjechaliśmy, to ten gospodarz powiedział, że to jest parter i tu znajduje się wyjście na zewnątrz. Zdenerwował mnie ten tekst, bo jeszcze się dobrze nie zagrzałem, a ten już o wyjściu... Jak tak będą traktować klientów, to żadne chwyty im nie pomogą...


Oprócz windy, były też inne pomoce dla ludzi mojego pokroju. Na przykład, na tablicy multimedialnej, można było znaleźć trasę do wskazanego sklepu czy innego punktu, również trasę dla niepełnosprawnych. Należało wtedy puknąć na takiego łysego gościa, siedzącego na takim kole. Pewnie go kojarzycie, bo we wszystkich instytucjach czy firmach, jeśli wskazywani są tacy jak ja, widnieje jego wizerunek, taki na niebieskim tle zazwyczaj. Pewnie kontrakt ma jaki...


Kiedy tak jeździłem korytarzami po tej galerii, to odniosłem wrażenie, że ci ludzie tacy jacyś zabiegani, zamyśleni, że nie patrzą przed siebie... Pewnie, po części przynajmniej, było to złudne wrażenie, ale tak czy inaczej, byłem czujny. Gdy widziałem, że ktoś idzie wprost na mnie - robiłem już z daleka zwód. No, chyba, że była to młoda, ładna i zgrabna dziewczyna, to wtedy tylko lekko skręcałem...


Naszła mnie pewna myśl: że określenie "konsumpcyjny tryb życia", jest troszkę nie trafne. Bo jeśli ktoś biega od jednego do drugiego punktu, martwi się czy zdąży, to on nie ma czasu na konsumpcję czegokolwiek. A konsumować w biegu jest niebezpiecznie...

piątek, 6 stycznia 2012

Trzej Królowie - reaktywacja

Mamy katolickie Święto, niech więc mój głos poleci dziś jak z tej ambony...


Złoto, kadzidło, mirra... Długo nie wiedziałem, co to jest mirra, ale już wiem - po 18 latach...


Dzisiaj też na świecie dużo złota, kadzidła, mirry...


Za złotem przepadamy... Czasem, żeby w promocji dostać takie "złoto", wpadamy do galerii handlowej jak zgłodniałe świnie do koryta. A człowieka podobno to odróżnia od zwierząt, że ma rozum, którym może kontrolować swój instynkt...


Kadzidła też nie brakuje. Kadzą nas  nieraz media i nie wiem, czego one do niego dodają, ale odjazd bywa niezły. Otumanienie trzyma strasznie długo, czasem pozostawia trwałe zmiany w mózgu. Legalny, ogólnodostępny narkotyk...


Ta mirra nieszczęsna... Z tego co wiem, to ma ona wiele zastosowań. Podobnie w sumie jak pieniądze, które odgrywają dziś (i nie tylko dziś) rolę niebagatelną. Mirra może ponoć m.in. służyć do kadzenia i to by się akurat zgadzało...

Nie oglądałem filmu pt. "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", ale myślę, że fajnie pasuje on do naszego życia. Powiem więcej: my jesteśmy lepsi, bo Jemu te skarby przynieśli, a my przecież sami sobie je bierzemy...






 

wtorek, 3 stycznia 2012

Informatyczny dramat

Moja noworoczna przepowiednia jednak nie sprawdziła się - włosy mam, jakie miałem. Kobieta z kosą nie nawiedziła mnie...


Przekonali mnie, że w takich włosach wyglądam lepiej. Jedna osoba powiedziała nawet, że gdy mam "takie" włosy, to nawet jakoś wyglądam... Po takim komplemencie, poczułem się jak Brad Pitt...


Ale, w sumie to nawet dobrze, że mi te włosy zostały, bo wchodzą mi czasem do uszu. Mogą więc służyć jako zatyczki (np. na matematyce), albo jako patyczki. Do uszu właśnie. Przynajmniej darmowe i podręczne... Szkoda tylko, że te włosy mam nie do końca jasne, bo wtedy woskowina byłaby jeszcze mniej widoczna...


Poza włosami, to muszę się Wam przyznać, że na pulpicie mam taki bajzel, że szok. Jeszcze trochę i będę musiał dostawić drugi monitor, żeby to wszystko pomieścić.


Sytuacja jest patowa. Patrzeć się na to już nie da, a posprzątać się mi też nie chce.


I co teraz? Jak żyć, panie premierze? Jak żyć?







niedziela, 1 stycznia 2012

Kolejne skrzywienie

Kończy się kolejna przerwa w nauce. Znowu zarosłem - dosłownie i intelektualnie. Moja głowa i z zewnątrz i wewnątrz wygląda tak, że jej zdjęcie śmiało mogłoby służyć jako okładka filmu "Into the Wild".


Jeśli chodzi chodzi o włosy, to jest światełko w tunelu; we wtorek ma przyjść kobieta z kosą. Ale jeszcze nie ta biała, tylko taka z ciemnymi włosami. Co do rozumu natomiast, to tu sprawa jest trudniejsza... Chociaż, czasem sobie myślę, że wiedza w szczęściu nie pomaga - wręcz przeciwnie. Sprawdza się tu chyba gangsterskie powiedzenie: im mniej wiesz - tym dłużej żyjesz :)


Poza tym, przed chwilą odrabiałem zadanie z matmy i wiecie, tak mi jakoś twarz wykrzywiało... Myślicie, że to może być objaw jakiejś choroby psychicznej? Podobno, złego diabli nie biorą, ale choroba chorego chyba może...