czwartek, 30 listopada 2017

Dr Jekyll i pan Hyde

Na stronie PKP Intercity przy okazji informacji o zniżkach oraz pomocy technicznej podczas podróży rozróżnione są w nazwie "osoby niepełnosprawne oraz osoby o ograniczonej sprawności ruchowej ".  Na początku nie zrozumiałem po co to co taki podział, później zrozumiałem, że ma to jednak jakiś sens. Nie każdy niepełnosprawny ma ograniczoną sprawność ruchową i nie każdy, kto ma ograniczoną sprawność ruchową jest trwale niepełnosprawny. 

Zacząłem tylko żałować, że te zniżki się w jakiś sposób nie sumują. Ja jestem takim szczęściarzem, iż łapię się i do grupy jednej i drugiej. Jestem zarówno niepełnosprawną, jaki o ograniczonej sprawności ruchowej (potwierdzone info). Fantastycznie czuję się w obu tych wcieleniach, aż sam nie wiem, w której lepiej... Jak mam ochotę, to jestem niepełnosprytny, a innym razem mocno ograniczony w ruchach. 

Jestem trochę jak dr Jekyll i pan Hyde. Rano mogę być niepełnosprawny, a wieczorem mieć ograniczoną ruchomość i nie zorientują się nawet, że to jedna i ta sama osoba. Mało tego, nie czuję dyskomfortu w tej podwójnej roli. Siedzę w tym, jak to mówią, "od pampersa".  Mam też znajomych i w jednej i w drugiej ekipie. Powiem więcej: mógłbym zagrać w filmie obie te role jednocześnie, nawet bez charakteryzacji. Takie mam możliwości parapsychologiczne wręcz..W dzisiejszych czasach, gdzie często liczy się wszechstronność, taki talent jest bezcenny. Szkoda, że PKP nie doceni. 

.

czwartek, 9 listopada 2017

Tytuł tu nie ma znaczenia

Ostatni wpis był może heheszkowy, ale trzeba trochę zmienić klimat. Było Wszystkich Świętych, jest listopad, a w dodatku dzisiejsze zajęcia na studiach obfitowały, jak rzadko, w ostateczne tematy, więc post będzie poważny jak prezes Związku Grabarzy Polskich. 

Może się powtórzę, ale w kontekście śmierci Wiara to naprawdę przydatna sprawa. Dla osoby wierzącej jest nadzieja na to, że - idąc językiem nowych technologii - po śmierci nie pozostaniemy offline, a jedynie zmienimy status na "niewidoczny". Czyli nadal będziemy pod wi-fi. 

Niezależnie jednak od Wiary czy niewiary, perspektywa śmierci jakoś nas determinuje, choć zapewne w różnym stopniu. Z jednej strony być może sprawia, że bardziej nad pewnymi rzeczami czy decyzjami zastanawiamy się, mając w zanadrzu świadomość końca w takim czy innym sensie. Zastanawiamy się i przez to, by lepiej wykorzystać tutejszy czas, ale też często mając na względzie to, co będzie Potem. Z drugiej jednak strony, na niektóre rzeczy łatwiej możemy sobie pozwolić, bo wiemy, że konsekwencje nie będą wieczne. To trochę jak z władzą w demokracji -  decydenci ponoszą odpowiedzialność swoich czynów przez, powiedzmy, kilka lat, a później kadencja się kończy i generalnie kończy się także odpowiedzialność ((z tego m. in. powodu nie lubię demokracji i tak, jak śmierć jest demokratyczna, tak na samą demokrację też może i powinna wreszcie przyjść...).

Śmierć niesie za sobą zatem sprzeczność, albo nawet sprzeczności. Chyba jak wszystko z resztą co w życiu istotne. W tym miejscu miała być jeszcze puenta, ale nie umiem niestety spuentować puenty...