wtorek, 15 lutego 2011

Po walentynkach...

A szkoda. Fajnie było. Była nawet u mnie jedna... Walentynka. Sympatyczna, w moim wieku... No, może minimalnie starsza. Nie wiele.
Była u mnie prawie 1.5h. Praktycznie cały czas byliśmy sam na sam... Jedynym minusem było to, że była to Pani Profesor od angielskiego :)


I jeszcze, oprócz tej "randki", dostałem po południu... propozycję walentynkową. Od Orange. Że jak do końca dnia doładuję konto za 50zł, to drugie 50 dostanę gratis. Ależ ta sieć jest... romantyczna.

2 komentarze:

  1. hehe :D .... :) Ziomek szaleje. - Czytam. ;) ... :)
    A od Kogo ten misiek na nk (też od Anglistki??)? ;> ;p :-)

    pozdrooffka Mistrzu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pamietaj że żona jeszcze isteniej :P

    jak dorwe tą anglistek...
    hehehe nie,no zart..;p

    OdpowiedzUsuń