Przygotowując się do jednego z egzaminów czytałem sobie o teoriach takich ciekawych - mających wykazać, że rzeczywistość nie istnieje, że jesteśmy tylko mózgami podłączonymi do halucynogennej aparatury itd. Czytałem te kolejne teorie w nadziei, że któraś z nich będzie nie do obalenia. To by bowiem oznaczało, że już nie muszę się uczyć do egzaminów - bo taki głupi nie jestem, żeby się uczyć czegoś, czego nie ma. Niestety, żaden z tych filozoficznych pomysłów mnie nie przekonał, a sesja prawdopodobnie istnieje (choć nie w sensie metafizycznym, bo nie jest bytem).
Tak czy inaczej - prócz mózgu, trzeba kształtować też mięśnie, bo przecież "w zdrowym ciele, zdrowy duch" - czego żywym dowodem jestem ja. Żeby nadal trzymać formę ponad normę, zacząłem zażywać kwas foliowy. Nie, nie jestem jeszcze w ciąży. Kwas foliowy podobno może pomóc w spowolnieniu postępu zaniku mięśni. Może ale nie musi - czyli zasadniczo podobnie jak wszystko, co człowiek je. Niemniej, warto spróbować - jeśli nie pomoże jako lek, to może choć zadziała tu efekt placebo.
A może jednak pomoże ponad oczekiwania i będę wyglądał jak Ursus z Quo Vadis? Producent kwasu zatrudni mnie do reklamy; na bilbordach będą wisieć moje zdjęcia "przed" i "po", a pod spodem opis: Do niedawna był w stanie podnieść tylko 40 dag; teraz podnosi już drugie tyle! Będą wywiady dla "Muscular Development" i w ogóle...
A co będzie, jeśli kwas foliowy mi nie pomoże? Na pewno nie będzie "kwasu"; przeciwnie - wtedy, prędzej czy później, wyzdrowieję! Stanie się tak, bo ostatecznie kiedyś zupełnie utracę muskuły, a co za tym idzie, będę zdrowy zdrowy jak ryba! Jeślibym bowiem nadal wówczas chorował na zanik mięśni - to chorowałbym na zanik czegoś, czego nie mam, a to prowadzi logicznie do sprzeczności!
Mistrzem już jesteś. ;-)
OdpowiedzUsuńNie zapomnij, że Moc jest: "Tuuu" , a nie ~"tam"...