poniedziałek, 27 lutego 2012

Dalej od lustra

Fizyka i filozofia. Dwie, wydawałoby się, zupełnie różne nauki. Jedna opiera się na konkretach, druga - można chyba tak powiedzieć - na ich braku. Byli jednak tacy, którzy potrafili je w swoich głowach pogodzić, np. Galileusz. Ja, zdaje się, będę następny, bo ostatniej nocy odkryłem... Teorię Względności Dystansu!


Chodzi o pewien paradoks. 


Czasami, mówi ktoś na przykład, że to, co robi, traktuje z dystansem. I tutaj zaczyna się problem. No bo, jeżeli coś się robi, to jest się - siłą rzeczy - blisko tej czynności. Skoro blisko - to bez dystansu. Więc albo się coś robi - albo nie...


Są pewne wyjątki. Jeżeli na przykład Wy powiecie, że traktujecie czytanie mojego bloga z dystansem, to macie pełną rację. Monitor jest przecież w pewnej odległości od Waszych oczu, a więc - dystans zachowany, prawda? 

Ale, jeśli na przykład malarz, powie, że traktuje swój fach z dystansem - to ja już z tego nic nie rozumiem. Czy on na pilot ma ten pędzel, czy co?!


Moja Teoria ma również zastosowanie praktyczne. Dzięki niej, wynalazłem nowy, skuteczniejszy sposób na... spojrzenie na siebie z dystansu. To takie proste, że aż intuicyjne. Wystarczy tylko stanąć z daleka od lustra i dopiero wtedy spojrzeć na siebie. Wszystkie pryszcze, zmarszczki, garbate nosy itp. staną się po prostu niewidoczne. Z resztą, wady wewnętrzne również mniej bolą, kiedy nie widzimy swojej twarzy, prawda?

1 komentarz: