piątek, 10 lutego 2012

Znowu to samo...

Mówię Wam, jak mnie wena męczy... Tragedia... Żeby chociaż była taka wartościowa, jak upierdliwa...

Albo, żeby mi chociaż jakiś mądry, "biały" wiersz podyktowała... Niestety, na biały wiersz, jestem za zielony - jak to mówią...


No ale cóż, podyktowała taki, a nie inny. Przynajmniej szczery. I pasuje datowo, bo jutro Dzień Chorego. Co prawda, nie  powinienem go w ogóle zamieszczać, ale nie stać mnie na wyrzucanie... Więc czytajcie, nie czytajcie - róbta co chceta...


Każdy, chociaż nie wie, chciałby czasem poczuć pokorę.
Jeśli też chcesz (i już wiesz) połóż się... pod respiratorem!
Ja na przykład, kiedy leżę i zaciągam się luźniutko
Mam różne imaginacje, jakby ktoś mnie zalał wódką.
Pusty czerep się napełnia tępawymi maksymami,
Albo, żeby było tępiej - też tępawymi rymami.
Lecz czasami mi się zdarzy dojść do czegoś logicznego,
Więc warto sobie poleżeć, chociażby właśnie dlatego.
Bo gdy do głowy uderza coś jak pokora sodowa,
Masz większy dystans do świata, więc odświeża się też głowa.
Jeśli też chcesz ją odświeżyć - zamiast pokutnego wora
Spróbuj technik z NFZ-u, chociażby respiratora.
Wystarczy, że zamiast przed telewizorem się byczyć -
Po odprężasz się gdzie indziej, na OIOM-ie, w białej pryczy.
A gdyby Cię nie wpuścili, bo jesteś niby za zdrowy,
To wpadnij do autora - pożyczy Ci swój, domowy.
I nie bój się, wal śmiało, za darmo udostępni.
Ci ludzie zamaskowani, nie są tak posępni...
P. S.
Wiecie, że ja żaden Święty, co od serca daje rady.
Też jestem tylko narcyzem, godnym każdej srogiej biady...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz