piątek, 11 grudnia 2015

Władza chce mnie wypatroszyć!

Ostatnio  na jednym z wykładów dowiedziałem się, iż nie jest  wymagana zgoda danej osoby na to, by po śmierci pobrano jej narządy. Jest odwrotnie  niż sądziłem do tej pory. to znaczy jeżeli człowiek za życia nie wyrazi odpowiedniego sprzeciwu - jego organy przejmuje na własność państwo i może je wykorzystać w celach: diagnostycznych, dydaktycznych,  naukowych i - co  chyba najważniejsze i najbardziej oczywiste - leczniczych.

Chętnie zostałbym dla kogoś  dawcą - nawet za życia. Obawiam się natomiast tutaj jednego haczyka. Skoro po śmierci moje ciało będzie państwowe - czyli zostanie znacjonalizowane - to pieron wie co  oni z tym zrobią! Wszak to nie są tanie rzeczy! Przykładowo za zdrową nerkę można  dostać - na wolnym,  czyli  czarnym  rynku - pareset  tysięcy zł,,  za  rogówkę  -  ponad  80 tysięcy itd...

Jakby tak zsumować, to może  i  do miliona by doszedł! Polska  tymczasem  ma taki dług publiczny, że za trzysta lat go nie  spłacimy i w dodatku stale rośnie! Nie wiadomo więc, do  czego politycy się za jakiś  czas posuną...

Mam obawy, że mnie posegregują i wyślą w  częściach  za granicę. Wypatroszą mnie  jak  kaczkę!  Tylko  kręgosłup mi  zostawią -  bo  i  tak się  do d...  nie  nadaje,  a resztą będą łatać budżet!! Wyjmą, wrzucą do formaliny i polecą moje części - może nawet do Texasu, albo i do Sieradza... 

1 komentarz:

  1. Lepiej się modlić aby nie trafić do np. "Krakusowej" mielonki (dobrze wszyscy wiemy, że mielą od kopyt do ryja przez nieczyste jelita, pęcherze i jądra. Pazurki, móżdżki, czy żyły, czy nie żyły to delicje dla ludzkich nozdrzy smakowych (oczywiście solidnie popieprzone wedle gustów). :)

    OdpowiedzUsuń