środa, 15 lipca 2015

Mój list do prezydenta Krakowa - czyli jak rozprawiam się z "inwalidami"

Zanim przejdę do właściwego tematu, powiem tylko, że jutro wyjeżdżam na oazę. Po powrocie postaram się o jakąś tradycyjną relację. Być może będzie też o niej nowy materiał filmowy... Proszę o modlitwę, by była owocna (oaza, nie relacja). A teraz do rzeczy.


Nie wiem czy już to kiedy na tym blogu pisałem czy nie – ale denerwuje mnie dyskusja nad tym, jak powinny być nazywane osoby niepełnosprawne tak, by nie było to sformułowanie obraźliwe. Jeśli o mnie chodzi, to jest mi  zasadniczo wszystko jedno, jak ktoś o mnie powie  - dopóki słowo nie jest jakies faktycznie obraźliwe. Dziwi mnie np., że „inwalida” jest za takie uważane.  Mało tego, podobno niewłaściwe jest już nawet to, co do niedawna było poprawne -„osoba sprawna inaczej”. Niektórzy to naprawdę nie mają problemów.


Cóż, postępująca poprawność polityczna to temat-rzeka  i chyba jeden z syndromów  nadchodzącej Paruzji. Niemniej, póki się da – trzeba z niej korzystać. Jak wyzywają od niepełnosprawnych i innych, to trzeba się z honorem  bronić. W związku z  tym wystosowałem do pezydenta Krakowa, prof.Jacka Majchrowskiego, następującego maila (potwierdzenie tradycyjnie pod tekstem):

"Szanowny Panie Prezydencie,
jako osoba z ograniczoną pełnosprawnością (poruszam się na wózku nikczemnie zwanym "inwalidzkim") – żeby nie powiedzieć: niepełnosprawna – zwracam się z prośbą o zmianę nazwy krakowskiego Placu Inwalidów na np. „Plac Sprawnych Inaczej”. Wszak invalid oznacza po angielsku: uszkodzony, niepotrzebny. A ja angielski znam, bo taki uszkodzony nie jestem! Ze mnie taki inwalida jak z Tabalugi organista.


Obecna nazwa Placu z pewnością godzi nie tylko we mnie, ale we wszystkich , którzy są w podobnym jak jak ja.położeniu. Ilekroć przejeżdżam autobusem przez przystanek Plac Inwalidów, tylekroć czuję się zmasakrowany. Tylekroć budzi się we mnie poczucie niesprawiedliwości społecznej. Uszyma wyobraźni słyszę wtenczas ten szyderczy śmiech ze mnie pozostałych pasażerów. Mają oni wówczas szczęście, że jestem sprawny inaczej, bo gdybym był sprawny nieinaczej, czyli inaczej: sprawny, to nie wiem, kto by tam był inwalidą! 

Zdaję sobie oczywiście sprawę, iż taka nazwa została Placowi nadana na cześć Inwalidów Wojennych. Niemniej o tym i tak nie każdy wie. Poza tym - "inwalida" to "inwalida", chamstwo jest chamstwem.  Dłużej tego upokorzenia nie zniosę.

Dyskryminujące w Krakowie bywają też i inne rzeczy. Na przykład tramwaje bez podjazdu (ok. 95%) ,ciągle często zbyt wysokie krawężniki, nadal fatalne niektóre chodniki, na których można zrobić sobie krzywdę i stać się jeszcze bardziej sprawnym inaczej, a nawet kaleką - i żadne słowo nie będzie tu obraźliwe...

Ale po kolei. Najpierw Plac Inwalidów - to przynajmniej można zmienić niewielkim kosztem. W Panu, jako człowieku o lewicowej wrażliwości - cała nadzieja prześladowanych. Liczę na pomyślną odpowiedź.

Z wyrazami szacunku,
Kamil Cierniak"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz