sobota, 31 marca 2012

Wahadełko

Koleżanka poprosiła mnie, żebym na blogu napisał coś o ubikacji, która znajduje się  na dworcu kolejowym w mieście, koło którego mieszka (miasta, nie kibla). Jako publicysta wolny i niezależny, nie ulegam naciskom opinii publicznej, ale tym razem nie dałem rady...


Z tą toaletą chodzi głównie o to, że jest zamknięta. Groteskowa sytuacja? Dla zdecydowanej większości osób pewnie tak. Ale...


Ja tego administratora w zupełności rozumiem. Bowiem mógł tą decyzję o zamknięciu sedesu podjąć z kilku, istotnych przyczyn (poza przyczyną nieopłacalności).  Ja je Państwu teraz wyłożę


Po pierwsze: paradoksalnie, kwestia wizerunkowa. Gdyby toaleta była czynna, pasażerom mogłoby ewentualnie przychodzić do głowy krytykować różne rzeczy: że brudno, że papieru mało, że śmierdzi, że babcia klozetowa niemiła... A tak - mogą skrytykować tylko to, że zamknięte! Proste?


Po drugie: kwestia bezpieczeństwa. Czasami tak się stanie, że ktoś w WC zasłabnie, dostanie ataku wyrostka lub coś innego, a wtedy tam można nie doczekać się pomocy. Zatem otwarcie tegoż instytutu może być po prostu -groźne...


Kwestia społeczna. Wychodek zamknięty, więc coś się dzieje. A to sąsiad zagada o tym do sąsiada, a to ludzie na dworcu się RAZEM powściekają, a to jakiś anonimowy bloger o tym napisze... Zamknięty klozet. Connecting people.


Tak więc, ta decyzja miała kupę plusów. Administrator - na prezydenta!


Troszkę zmienię temat. Otóż, koleżanka poprosiła mnie również, żebym napisał też coś... o Niej. Chyba ma tzw. parcie na szkło.


Może nie będę pisał ile ma lat ani ile waży, pewnie by tego nie chciała. Mogę Ją za to serdecznie pozdrowić i powiedzieć, że trochę żałuję, że tak rzadko się widujemy.


Ale to się kiedyś zmieni. Jak już będziesz na emeryturze...


Ty już będziesz wtedy pewnie babcią. Ja - starym, lecz nadal atrakcyjnym kawalerem, żyjącym na garnuszku mamusi i "króla ZUS-a". Będziemy się odwiedzać dzięki pociągom Pendolino. Może już wtedy ten sedes będzie otwarty?


Będziemy mieć dużo wolnego czasu. Powspominamy, jak to kiedyś było, jak studiowałaś ciekawe kierunki na studiach - jak ja jeszcze pisałem tego dziwnego bloga. Może nawet nauczę Twoje wnuki grać w szachy, jeśli dziadek-Twój mąż tego nie zrobi... A jak będziesz już mieć mnie dość, to po prostu dosyp mi czegoś do herbaty, oprócz tej melisy...


Kilkadziesiąt lat wcześniej też Cię lubię. Jesteś jedną z najsympatyczniejszych przyszłych emerytek, jakie znam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz