sobota, 20 lutego 2016

50 lasek Kamila - cz. II.

Kontynuując zaczętą ostatnio trylogię, napiszę dziś o kolejnych laskach ze swojej przeszłości. Imiona zmyślone, reszta nie.

Po Asi była taka... Kinga. Poznałem ją na turnusie rehabilitacyjnym w Jadownikach Mokrych. Była tam wraz ze swoją sąsiadką, której pomagała opiekować się dwójką niepełnosprawnych bliźniąt.

Wówczas, około dziesięć lat temu, była ode mnie starsza o jakieś osiem lat. Teraz też z resztą tyle wychodzi. Chyba mnie szczerze polubiła, choć bardziej tak, jako takiego młodszego brata. Pamiętam, że miała takie ładnie pachnące perfumy, tylko dosyć mocne - aż dawało po nozdrzach tylnych. Pachniały jakby "słonawo" - pierun wie, z czego były robione, ale mi się podobały. Podobnie z resztą jak sama Kinga, która była bardzo miła, dowcipna i dość ładna.

Niestety, po turnusie kontakt nasz - z małą przerwą - urwał się. Teraz Kinga, z tego co wiem, jest zastępcą kierownika w hipermarkecie. Na te czasy,  kiedy być może ceny w sklepach pójdą w górę - dziewczyna jak znalazł (może ma tam jakieś zniżki), no ale teraz to ja już jej podrywał nie będę, bo by się jeszcze domyśliła o co chodzi. Choć mógłbym, bo wiem gdzie mieszka. Dała mi wtedy swój adres (wtedy ludzie wysyłali sobie jeszcze listy i kartki); jakaś wioska w opolskim. No, ale nie jadę tam. Po pierwsze - pewnie by wyczuła podstęp, po drugie - A4 jest płatna (i  mają ją w dodatku remontować, więc będzie spowolniona), a po trzecie - i  tak nie jem dużo. Mam w nosie ten biznes.


Następnie przyszła kolej na Kaśkę. Ją również poznałem w sanatorium, choć już innym (byłem w VI. klasie, ona w III. gimnazjum). Rehabilitowała się tam tylko na lekką skoliozę; ja na ręce, nogi, ogólnie wszystko, prócz skoliozy, bo na nią kompletnie nic nie pomagało. Także anatomia to nas akurat dzieliła...

Zaimponowało mi w niej to, że pierwsza do mnie zagadała (w sumie tylko to). Czytałem akurat na korytarzu 10. część "Pana Samochodzika". Może dlatego właśnie podeszła, widząc, że czytam typowo męską literaturę, a nie jakąś "Anię" skądś tam...

Po sanatorium mieliśmy jeszcze ze sobą kontakt. Głównie MMS-owy, bo wtedy miałem swój pierwszy telefon komórkowy i strasznie mnie to rajcowało. Po paru latach znalazłem ją na "Naszej Klasie". Jeśli przyjąć ten podział,  co ostatnio - że są kobiety piękne i piękniejsze, to ona była w tych pierwszych. Zdecydowanie.

A co do telefonicznych relacji - jedna z nich zakończyła się dla mnie szokiem na całe życie. Ale o tym następnym razem...


2 komentarze:

  1. Czy na stronie naprawdę nie zamieściłeś maila do siebie, czy go nie widzę? :)

    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mail: kamilcierniak@interia.pl
      To ogólny, na propozycje matrymonialne mam osobny...

      Usuń