piątek, 5 lipca 2013

Osłabienie, sesja i ewolucja

Odkąd prowadzę bloga, nie miałem jeszcze tak długiej przerwy pomiędzy postami. Wynikła ona głównie z sesji oraz z jakiegoś chyba postępu mojej choroby, której żywotność można streścić sentencją "idę powoli, ale nigdy się nie cofam"...

Jest to pewien problem, bo ten postęp objawia się na przykład osłabieniem ręki, w związku z czym napisanie danego tekstu zabiera mi jeszcze więcej czasu i energii (a często wręcz od pisania mnie odwodzi). Tymczasem, z pisaniem tego i owego chciałbym wiązać swoją przyszłość; bliższą, może dalszą. Cóż, przydałaby się jakaś... asystentka...

Miałbym bardzo dużo do napisania, ale część z tego, co wcześniej chciałem napisać - już zapomniałem. Trudno...

Zacznę od sesji. Generalnie, wszystko w pierwszym terminie, z tym, że dwa egzaminy zostawiłem sobie na wrzesień. Co do tych, które miałem, zadowolony jestem z nich średnio. Mówiąc ściślej, dwa z nich trochę zawaliłem i ocena była nie taka, jak trza. Na domiar złego, po jednym z nich, tuż po wyjściu załatwił mnie gołąb (może ten sam oprawca, co wtedy  pod bankiem?) - a że rzecz się stała na Gołębiej - wszystko pozostało w zgodzie z Naturą. Czy jednak to była zwykła koincydencja (ja się ostatnio filozofią troszkę interesuję i stąd to moje wyszczekanie) ?

Odchodząc od tematu nauki - o życiu w Krakowie już chyba coś pisałem. Najbardziej brakuje mi eskapad MPK-owych. Fajnie się jeździ -a i ciekawych sytuacji, dialogów można być świadkiem. Niestety, w moim przypadku dotyczy to tylko autobusów, bo przynajmniej na razie - do krakowskiego tramwaju na elektrycznym się nie wjedzie... Chociaż, są niskopodłogowe.

Byłem też świadkiem kontrowersji na temat swojej płci. W momentach takich, jakie zaraz opiszę, miałem ochotę ogolić się na zero...

Prrzykład pierwszy: mały chłopiec  o mało nie wbiega mi na chodniku pod koła. Jego mama: 
- Uważaj, bo tam jedzie dziewczynka... Albo chłopczyk...

Przykład drugi: tata i syn przechodzą obok mnie. Po chwili słyszę syna:
-Szkoda go, prawda?
- No co ty! Przecież to jest dziewczyna!

Jak widać, zdania są podzielone...

Od jutra - oaza w Łososinie, następny wpis więc najwcześniej za dwa tygodnie. Na koniec jeszcze kawał własnej roboty:

Miliony lat temu idzie sobie Darwin po dżungli. Spotyka małpę z bananem w łapce i mówi:
- Ej, małpa, jestem głodny. Daj gryza...
Małpa dała gryza, na co Darwin:
- Dzięki, małpo! Będą z ciebie ludzie...




2 komentarze:

  1. Mam Nadzieję, że w Twych myślach ani nawet źdźbła o poddaniu ;>?
    Co do opisanej sytuacji w mylnym określaniu Twej płci, to wierz mi, - są Mężczyźni, którzy ego prąąąąąągną ( http://m.lodz.gazeta.pl/lodz/1,106512,13618187,Anna_Grodzka_w_Lodzi_na_Kongresie_Kobiet.html ). ;)

    Liczę na Ciebie Mistrzu! :)
    Asystentkom tylko jedno w Głowach... - Olej to słoneczko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamilu, a dyktafon? wcisnąć jeden guzik zawsze lepiej niż kilkadziesiąt przez dobre pół godziny. powiesz, nie zapomnisz, spiszesz w chwili lepszej lub cudzymi rękami. a te z mikrofonami kierunkowymi bardzo dobrze zbierają głos, nie muszą być wcale blisko.

    OdpowiedzUsuń