sobota, 4 października 2014

Wlasnie dlatego bede filozofem

Jak pisalem w ostatnim poscie, dostalem sie na drugi kierunek. Konkretnie - na filozofie. 

Dlaczego ten kierunek? Miedzy innymi moze dlatego, ze mimo Wiary (pewnie slabej niestety, jak widac) nurtuja mnie powazne pytania, na ktore nie znam odpowiedzi; milo mi sie zrobi, jak zobacze, ze inni rowniez sie motaja i tez spadli na Ziemie, jakby urwali sie z choinki. 

Poza tym, jako filozof, nie bede sie musial soba przejmowac. Wciaz bowiem istnieje stereotyp filozofa-oszoloma, oderwanego od rzeczywistosci (z reszta, nie upieram sie, ze jestem normalny). To nic, ze wiekszosc filozofow to ludzie inteligentni, czesto na wysokich stanowiskach. Stereotyp to stereotyp. Diogenes ma tu np. swoj wklad; w bialy dzien chodzil z lampa po miescie, szukajac (uczciwego) czlowieka, spal w beczce itd... Coz, ja w beczce na pewno nie zamieszkam, chocby dlatego, ze tu znowu pojawia sie odwieczny problem: do beczki nie ma podjazdu!

Nie bede sie sie jednak juz musial przejmowac rozczochranymi wlosami, ani tym, ze wygladam, jakbym mial rdzeniowy zanik miesni, ani tym, ze czasem mowie niewyraznie, ani wtedy, jak przez nieuwage powiem cos glupiego... W razie czego, powiem tylko, ze studiuje filozofie. Powiem dwa razy, zeby mnie zrozumieli. 

A wpis chcialbym zakonczyc prorodzinnym stwierdzeniem Sokratesa: Tak czy inaczej żeń się: jeśli znaj­dziesz dobrą żonę, będziesz szczęśli­wy, jeśli złą – zos­ta­niesz filozofem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz