We wtorek założyłem sobie licznik na blogu. Jak pokazuje, od tego czasu na Kamilciowego bloga weszło... weszło... weszło... jakieś 10 osób! Co ja zrobię, gdy moja popularność nadal będzie rosnąć w takim tempie?
Ryszard Riedel był skazany na bluesa. Michael Scofield - na śmierć. A ja, z tego co widzę, jestem skazany na... popularność.
Miałem wizję, co się będzie działo... Tłumy fanek będą stały przed moim domem, czekając, żeby umieścić mnie w obiektywie swojego małego, różowego aparaciku albo prosić o autograf... Zero wolności, zero swobody... Masakra!
A tak na serio, 10 osób to niezły wynik. Skoro, jak to ktoś powiedział, "dobry aktor zagra dla jednego widza", to dlaczego dobry bloger ma nie pisać dla 10 czytelników? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz