Dziwny jest ten świat. Paradoksalny taki jakiś. Na przykład takie więzienie...
Kto normalny chciałby iść "posiedzieć"? Pewnie prawie nikt. A przecież więzienie, to taki... hotel jakby, może z trochę głupią nazwą. Poza tym, za hotel trzeba płacić. A tu - wręcz przeciwnie, wystarczy zrobić coś "głupiego", i to z pełnym wyżywieniem. A żeby było jeszcze lepiej, to najlepiej ma ten, co zrobi coś "najgłupszego", bo zwykle ma "jedynkę", jest na wizji 24/h, taki fajny czerwony kombinezon dostaje... Inny argument: w którym hotelu, personel jest tak przywiązany do pensjonariuszy, jak w więzieniu? W którym hotelu zamykają gości na klucz, żeby go nie opuścili? Tylko tam można się tak... dowartościować. I ostatni argument: można się za darmo nauczyć obcego języka - grypsowego, więc dodatkowo, w pakiet usług, wchodzi jeszcze rozwój osobisty. Przy takich luksusach, o drobnych niedogodnościach nawet nie ma co wspominać...
(Coś czuję, że za tego posta to sam do tego hotelu pójdę.)
a dlaczego myślisz (mam nadzieję, że wiesz o tym ;>), iż aż taaaakie kolejki do tych "hoteli" ?
OdpowiedzUsuńTam się nie raz czeka, aż zwolni się miejsce [ja to tylko gdzieś czytałem! ;> ...]. - Nie tyle co z "zakończenia pobytu", co ze "skoków na wstążkę"...
:-)