Po ostatnim wpisie, jakoś tak prezydencko się poczułem. Z resztą, na blogowym zdjęciu też tak jakoś prezydencko wyglądam, minę mam taką inteligentną. No cóż, przynajmniej miną trzeba nadrabiać...
Ostatnio, na szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, pierwszy raz w historii wybrali kobietę. Co za desperacja! Mam nadzieję, że nie nie była blondynką (bo teraz już jest "dziewczyną o perłowych włosach"). Jeśli jednak była, to będzie źle.
W Polsce będzie będziemy płacić denarami, w Czechach Joachimstallerami a we Francji Ecu d'or-ami. Nie no, żart. Podobno bardzo kompetentna jest.
A jak kogoś interesuje historia, to tu podaję adres strony, na której jest napisane, kto przykładowo ile zarabiał w pewnym okresie Średniowiecza i co przykładowo ile kosztowało. Strażnik dzielnicowy, mógł sobie pozwolić na przykład - za tygodniowy zarobek - na kwartę czereśni. Żeby więc przeżyć, musiałby się sprężyć, ale nie miałby za to kłopotów z zaparciem. Wójt miejski natomiast za tydzień, kupiłby dwa cielaki. Gdyby więc zaprosił strażnika na imprę, a tamten przyniósł cztery kwarty czereśni, nie zjadłszy ich wcześniej, to byłaby zabawa, że klękajcie narody. A jakby jeszcze wpadł celnik na Odrze z miarą soli kaliskiej (i załóżmy z wodą z owej rzeki, bo za free), to już w ogóle. Ach... To były czasy... Nie to, co teraz. Chipsy, oranżady, Tyskie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz