niedziela, 17 lipca 2011

Bocian

Kiedyś, zapytałem znajomą-koleżankę, kim chciałaby być w "następnym wcieleniu". Jako katolik, nie wierzę w reinkarnację, ale jakoś tak, trochę przypadkiem, naszło mnie takie pytanie. Odpowiedziała, że chyba sobą. Normalnie, ale mnie zagięła... Takiej odpowiedzi oczekiwałem chyba najmniej, a tu jednak... Sam nie wiem, czemu taka prosta odpowiedź tak mnie zdziwiła...


Ja, na Jej miejscu, nie byłbym chyba taki wspaniałomyślny. Jakbym miał wybór, jak w McDonaldzie, to chciałbym być bocianem. Prestiż, szacunek społeczny, umiejętność latania, wcinałbym żaby - jak przystało na trójkolorowego, miałbym pewne miejsce w sejmie... A jak zrobi się zimno, to sru... tzn. fru... do Afryki, tam gdzie często All Inclusive. Poza tym, dzieci by mnie bardzo lubiły, ja bym je roznosił... Podobno, że najwięcej dzieci w Polsce rodzi się w lutym, marcu i wrześniu. Wrzesień i marzec to jeszcze rozumiem, ale w lutym, to ja chyba jeszcze w Afryce byłbym, nie? Kapusta w lutym to też nie bardzo, a ja znam tylko te dwie wersje... Jest jakaś trzecia? Ach... Jak ja nie lubię biologii...


I jeszcze jedno: chyba zrozumiałem, czemu bociany są czarno-biało-czerwone. Czarne - bo trochę mieszkają w Afryce, a biało-czerwone - bo później mieszkają w Polsce. Ta wersja ma skrzydła i nogi...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz