Na początek, żeby rozluźnić atmosferę (Strasburger też by tak zrobił) przed trudnym tematem, przytoczę tekst z jakiegoś kabaretu. Gdy dwóch facetów rozmawiało o swoich problemach finansowych, jeden z nich przypomniał sobie: "Wiesz... Przecież ja mam zamrożone tysiąc złotych! Moja żona jest w ciąży!"
Jak w tytule - szukam partnerki. Jest kasa do zgarnięcia...
Chodzi o ten nowy program dotyczący in vitro, co to ma być wprowadzony.
Ma on dotyczyć nie tylko małżeństw! A więc chodzi o to: poszukuję dziewczyny (spokojnie, nie musi przecież za mnie wychodzić). Kandydatki proszę o kontakt na priv...
Następnie z moją konkubiną będziemy musieli znaleźć "odważnego" lekarza, który by wystawił ciut lewe zaświadczenie, że się tam przez rok leczyliśmy, czy coś... Potem tylko drugiego (a może mógłby mógłby być ten sam?), który by zaświadczył, że konieczne jest in vitro - i już! Przelewem się wszyscy podzielimy...
Oczywiście, może być niełatwo, trzeba być bardzo ostrożnym, żeby nas nie oskarżyli o próbę wyłudzenia. Moja konkubina musi być bardzo odważną kobietą...
Próba perfidnego, bezdusznego wyłudzenia? Zależy. Jeśli projekt będzie zakładał możliwość mrożenia zarodków (wtedy też ten tekst z kabaretu przybrałby formę dosłowną), to owe "wyłudzenie" byłoby wręcz humanitarne - jedno małe uchronilibyśmy bowiem od leżakowania w zamrażarce.
Na koniec, mój, osobiście wymyślony kawał:
- Kto byłby najlepszym kandydatem do zaśpiewania piosenki o in vitro?
- Mrozu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz