Mój poprzedni wpis był bardzo przykry, no i też szczery. W ogóle zauważyłem, że ostatnio się jakoś bardziej otworzyłem; mówię i piszę rzeczy, o których jeszcze parę lat temu bym nawet nie pisnął. To, co wyznam teraz, także będzie brutalnie szczere...
Czytałem dzisiaj o powołaniu do życia jako singiel. Mnie chyba Pan Bóg też powołał do tego...
Wyżalę się. Jeszcze nigdy w życiu, żadna praktycznie dziewczyna (to znaczy, właśnie nie do końca) nie wyznała mi... Gdyby to faktycznie było tak, że ŻADNA, to sprawa byłaby jasna i już bym się z tym pogodził. Jednak, było kilka wyjątków i teraz proszę się skupić: wszystkie, z tych kilku, to były dziewczyny... przynajmniej lekko opóźnione w rozwoju intelektualnym. Oczywiście, ja w tym momencie z nikogo się nie naśmiewam; sam jestem osobą niepełnosprawną (na co są niezbite dowody) i tak jak tamte dziewczyny były w różnym stopniu niezdrowe umysłowo, tak ja jestem fizycznie (i umysłowo czasem również). Po prostu stwierdzam fakty!
Doszedłem do dwóch możliwych rozwiązań tej przeciekawej zagadki. Pierwsze: osoby chore umysłowe mają inne gusta. Nie mówię gorsze - bo może lepsze. Po prostu inne.
Druga opcja: osoby zdrowsze są po prostu mniej odważne od osób mniej zdrowych. Obie są logiczne, tylko która bardziej prawdopodobna?
Na koniec przykład z dzisiejszej autopsji. Poprosiłem koleżankę, ażeby za mnie wyszła. Odmówiła, bo... "musiałabym wstać, a nie chce mi się"...
Faktycznie, w sumie głęboki był ten fotel...
Zazwyczaj, z reguły, w zasadzie i na ogół już tak z jest.
OdpowiedzUsuńJa jednak Wierzę, że przyjdzie (zbliża się) Czas, który to wynagrodzi.