Postanowiłem zadzwonić. Wybredny nie jestem, a na życie zarobić trzeba...
Jakby ktoś mnie od dawna nie słyszał, to chciałem upewnić, że ten głos "a'la niedobity komar" to do mnie należy. Z resztą, przy okazji dowiedziałem się, że nie wymawiam "r"... tak dokładnie...
Przez ten stres zapomniałem włączyć nagrywanie od samego początku, ale nie przepadło wiele. Z tego, co pamiętam, powiedziałem tylko, że dzwonię ws. tej oferty, mam orzeczenie stopniu o niepełnosprawności (dodałem chyba, że o znacznym). No i zapytałem, co muszę zrobić, aby dostać tą fuchę... Resztę słychać...