Znowu o wyborach napiszę. Ale już ostatni raz. To było tak...
Mówię Wam, taki byłem podniecony od rana tymi wyborami, że szok. Przeżywałem, jak stonka wykopki.
Odstrzeliłem się jak szczur na otwarcie kanału (no, właściwie to mama mnie odstrzeliła, bo ja to taki synuś mamusi jestem). Ale nie specjalnie na wybory, tylko... niedziela była, a poza tym kościół itd. Tak czy inaczej, byłem ubrany - ładnie.
To było moje pierwsze referendum, więc czułem się naprawdę wyjątkowo. Miałem nawet zażyć pavulon na odprężenie, ale pomyślałem, że po nim to jeszcze bym na kogoś innego zagłosował - więc zrezygnowałem z tego projektu. Z resztą, przy moim stanie zdrowie, pavulon jest chyba niewskazany, bo i bez niego jestem dosyć wiotki...
Wpadłem za to na inny pomysł: aby zadzwonić po dziennikarzy z lokalnych mediów, co by mnie sfotografowali przy urnie i dali zdjęcie do gazet Ale i z tego przedsięwzięcia zrezygnowałem z obawy, że jeszcze by mi kazali pieniądze za drogę zwracać; bo to nic szczególnego, bo takich jak ja są tysiące, w końcu że wygląd nie wyjściowy, że z tą skoliozą to się w kadrze nie mieszczę...
A na samych wyborach, to... no cóż, cudów nie było. Miłe panie w komisji, dwa krzyżyki, urna i wypad. Ale, jak to mówią moi znajomi - JEST RADOŚĆ! Bo, jak by nie było, ja też miałem coś w tym kraju do gadania. I to powiedziałem...
ale jak było tak będzie nic sie nie zmienilo ... jedyna nowoscia jest Palikot i jego ekipa ale mam nadzieje ze na niego nie glosowales :D
OdpowiedzUsuńCzekam na ten pierwszy raz :P
OdpowiedzUsuń3maj się ciepło :)
J.