środa, 3 sierpnia 2011

Moja prywatna szkoła

Ten post przeznaczony będzie raczej dla płci męskiej, toteż Panie proszę o nie marnowanie sobie swych pięknych lic na te oto pierdoły. Zamiast tego, można wziąć jakieś badylki, i pospacerować, odpychając się nimi. To zdrowe, modne i pewnie... wyszczupla.


Otóż, drodzy koledzy, znajomi itp.! Ostatnio czytałem gdzieś nagłówek artykułu, o pewnej (nie darmowej, oczywiście) szkole uwodzenia. Podobno, cieszy się ona dużą popularnością. A jako, że póki co nie mam jakiegoś bardzo pożytecznego zajęcia, to... postanawiam otworzyć coś takiego. Pierwsza lekcja za darmo na blogu, pozostałe - nie za darmo, nie na blogu.


Otóż: jeśli widzicie dziewczynę, którą chcecie poderwać, podchodzicie do niej, odchrząkujecie ślinę jak przed recytacją Inwokacji bądź też przed śpiewem pieśni o PZPN-ie, po czym zaskakujecie ją poezją, mówiąc:


Pięknie wyglądasz w tej - phi - sukience,
Masz "na śnieżynkę" spalone ręce,
Masz takie śliczne, olbrzymie zęby,
Mogłabyś mielić nimi otręby;
Masz też przepiękne, okrągłe plecy.
Jeszcze ten uśmiech a' la kobiecy
Widzę, że masz tak ogromne wzięcie,
Lecz miałbym prośbę: chcę z Tobą zdjęcie
W ramach wdzięczności za monologa.
Wrzucę je sobie potem na bloga...


Po takich komplementach już jest Wasza. A propos: blog też działa! Mało tego: doszedłem do wniosku, że gdy dziewczyna mówi, że mężczyzna "musi mieć to coś" - to ma na myśli właśnie bloga...


Zapisy na następną lekcję pn-pt w godz 08:00-15:00. Cena do uzgodnienia...

1 komentarz:

  1. hahaha:) świetne Kamil!! ale się uśmiała :) Pozdrawiam Kasia S.

    OdpowiedzUsuń