Jak to ktoś powiedział, idealny obywatel to taki, który: płaci podatki, nie choruje i umiera tuż przed emeryturą. No to mamy problem... a konkretnie ja mam.
Bo tak: podatków nie płacę, bo nie pracuję (i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będę). Choruję - od urodzenia (i póki co, nie zamierzam przestać). Jedynie kwestia "kopnięcia w kalendarz" pozostaje otwarta.
Ja natomiast, w przeciwieństwie do kiepskiej sytuacji Skarbu Państwa spowodowanej moją osobą, jestem w sytuacji dobrej. Od 18 -stego roku życia będę otrzymywał z ZUS-u w gotówce... rentę. I to nie byle jaką, bo socjalną. W wysokości też niebagatelnej, bo 52000 (słownie: pięćdziesiąt dwa tysiące)... groszy. Co z tym majątkiem zrobię - jeszcze nie wiem, muszę opracować solidny biznes plan.
I jest jeszcze jeden plus, mianowicie mam coś wspólnego z Ryszardem Riedlem. Bo tak jak On był Skazany na Bluesa, tak ja będę... skazany na ZUS-a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz