Jakby tak z tych pięciu milionów (trochę mniej, nie licząc dzieci) utworzyć partię... Ale taką masową... I namówić jeszcze trochę pełnosprytnych, żeby na nas zagłosowali (obiecując jakieś fajne rzeczy) - wtedy byłaby szansa, żeby nasza partia przejęła w Polsce władzę z większością konstytucyjną, oczywiście zmieniając dzięki temu Konstytucję!
Dopiero byśmy zrobili raban! Kamień na kamieniu by nie został. A właściwie schód na schodzie. Zrównalibyśmy z ziemią wszystkie schody, stopnie i krawężniki, a tych architektów przywiązali do wózków inwalidzkich i taszczyli po polu golfowym. Na każdym kroku byłyby za to podjazdy, rampy i windy - nawet tam, gdzie nie byłoby takiej potrzeby. W ramach zadośćuczynienia.
Miejsca parkingowe dla inwalidów? Wręcz przeciwnie! Wszystkie, z wyjątkiem zaznaczanych, byłyby dla inwalidów. Tylko, że z racji tego, iż pełnosprawnym dojść łatwiej, zaznaczone byłyby daleeeko...
Trybunał Konstytucyjny zamienilibyśmy na Trybunał Rehabilitacyjny i zasiadaliby w nim pacjenci z największym doświadczeniem w rehabilitacji. Przejęlibyśmy ZUS, jego dorobek i sami se wypłacali renty. W fabrykach zaczęto by produkować ekskluzywne wózki Wheelchair Cabrio Invalid X2ZG 3.1 TDI,, który otrzymałby każdy nasz wyborca - także sprawny.
A potem ruszylibyśmy na Brukselę. Doszłoby do przejęcia przez nas kontroli nad Światem; po drodze wykosilibyśmy konkurencję - Merkel, Żydów i masonów. I wszyscy jechalibyśmy na tym samym wózku...
Niestety na chwilę obecną wszystko to mało realne. Ale jak już naprawdę nie będzie wyjścia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz