piątek, 7 lutego 2014

(Około)sesyjnie

Powrócę jeszcze na chwilę do poprzedniego wpisu. Taki suchar. Wiecie, co robi feministka, gdy usłyszy dobry kawał?







- Śmieje się pod wąsem...

Dobra, koniec nabijania - nie kopie się leżącego.

Większość osób już wie, ale pewnie nie wszyscy; zostałem po raz kolejny wujkiem ostatnio! Mały urodził się w pierwszy dzień sesji wujka. To było poniekąd widać - miał mocno podkrążone oczy. Co zaś do Jego sesji - to trwała ona aż dziewięć miesięcy - a ja po kilkunastu mam dość...

W związku z nią właśnie (z sesją) jest dużo nauki, mało snu. Są też jednak ciekawe przypadki. Na przykład winda zewnętrzna parę razy zamarzła, gdy byłem już pod budynkiem i chciałem zdawać egzamin. Raz to nawet Pani Profesor musiała musiała się garnąć tą samą taksówką co ja i pojechaliśmy zdawać gdzie indziej. Można by rzec, tak jak pewna minister - sorry, mamy taki klimat. Na szczęście, panowie konserwatorzy nie byli tacy i mówili zimie: sorry, mamy takie spraye - dzięki czemu winda na drugi dzień (sic!) już działała. Taka sytuacja...

Z windami takiego rodzaju jest tak, jak powiedział kiedyś pewien pan: Ona musi zaskoczyć. Jak już zaskoczy - to już jedzie... To prawda, musi zaskoczyć. Jak ruszy od razu, to zaskoczeni są wszyscy...

Kończę. Kibicujmy naszym - znicz już płonie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz