wtorek, 27 marca 2012

Elastyczność i miłość

Może widzieliście wczoraj w tv, jak Obama rozmawiał sobie z Miedwiediewem. Zarejestrowane przez mikrofon zostało, jak Mr. Barack oznajmił m.in., że... po wyborach będzie bardziej elastyczny. Patrzcie, jakie te wybory posiadają własności rozluźniające - niczym prozak...


Ale to jeszcze nic. Miedwiediew powiedział na to, że przekaże te informacje Vladimirowi. A Vladimir, jako że świeżo po wyborach (bardzo niespodziewanie wygranych z resztą) - to też jest kolo elastyczny. No i, tak się boję, co to będzie, jak się zejdzie dwóch takich elastycznych - jeden bardziej od drugiego... Żeby tylko jakiego dziadostwa nie narobili...


Ale, z drugiej strony, może to i lepiej, że to takie luzaki powyborcze są, bo jak nieraz patrzę na tych takich sztywnych jak pal Azji - to mi ich szkoda...


Chociaż, jest u nas jeden taki, co po wyborach stał się sympatyczny bardzo... Wiecie, ten co jak się dowiedział, że wygrał, to tak pięknie o miłości mówił... Jak on tak wtedy przemawiał, to ja się zacząłem zastanawiać, czy przypadkiem nie jest Natchniony... Czas pokazał, że jest.


Niestety, jego natchnienie przybrało skrajną formę. On tak umiłował swój Naród, że aż chce wiek emerytalny wydłużyć, tak jak jest na Zachodzie, żeby się ludzie w żadnym razie zbyt długo na tej szarej i monotonnej emeryturze nie nudzili. Nawet o tym pomyślał! A mógł sobie darować... Cóż, widocznie tak to już jest, jak się nie ma chwili wytchnienia od natchnienia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz