Mamy końcówkę adwentu, więc ja dziś tak… filozoficznie. Pozdrawiam wszystkich, którzy w tym momencie zmieniają stronę… Tym, co zostali, gratuluję cierpliwości.
Wiecie, ostatnio doszedłem do wniosku, dlaczego większość ludzi umiera z zamkniętymi oczami: otóż dlatego, żeby nie oślepił ich (nas) blask Pana Boga! Logiczne? Logiczne. I już wszystko JASNE.
A propo’s. Podobno brama do Nieba jest ciasna. Wszystkie znaki na Ziemi i Niebie (te drugie zwłaszcza) wskazują, że to tylko metafora, ale czy rzeczywiście metafora – diabli wiedzą… Choć nie, diabli chyba nie.
Tak czy inaczej, ja się już martwię. Jeśli w Niebie nie będą mnie chcieli, to „problemu” nie będzie, ale jeśli byłoby inaczej, to… jak ja tam wjadę na swoim składaku? Nie dość, że wysoko, to jeszcze ciasno… Mam nadzieję, że dostali dotację z UE na remont…
Chyba, że wtedy wstanę... Ale z tymi koślawymi nogami i tą hiperskoliozą też będzie bida… E, zobaczymy. Najpierw trzeba pozwolenie dostać…
Zostanę jeszcze na chwilę przy swojej anatomii. Ostatnio dostałem oświecenia, jak po śmierci można będzie wykorzystać mój ciekawy szkielet. Będzie go można na przykład postawić w sali lekcyjnej i wmawiać dzieciom, że jeśli nadal będą tyle siedzieć przed komputerem – to będą mieć taki kręgosłup, jak ten w rogu. Sukces murowany.
Tylko, co z tymi nogami… Gdybym potrafił chodzić – a stopy miał nadal takie, jakie mam – byłbym świetnym… baletnikiem! Naprawdę! Bo stopy mam do tego stworzone. Nie musiałbym ich sobie specjalnie wykręcać, żeby zatańczyć np. „Jezioro łabędzie”. Ach… byłaby kariera…
Piękna jest ta piosnka:
„Krzywe nogi mom!
Komu je dom?
Nikomu ich nie dom,
Wyrwę i sprzedom!”
Mistrzu mój drogi,
OdpowiedzUsuńwiesz, że takie słowa - nie za bardzo Jemu się podobają ;> ?...
(- nie mowa tu o ~szacuneczek ślonskiym szlagrom! ;) )