To właściwie wiersz-poradnik, odnośnie Świąt. Ale nie myślcie, że specjalnie go ułożyłem, żeby Was załatwić. Po prostu, obudziłem się w nocy, nie mogłem zasnąć; przyszła wena, wyjęła scyzoryk, zagroziła i kazała słuchać. No i doszedłem do wniosku, że czy on się do czego nadaje czy nie, to go opublikuję, skoro nie spałem przez niego.
Jego większa część jest na tyle głupia, że mógłby być posyłany sms-ami tak jak niektóre inne, podobnie ambitne, ale na szczęście - jest chyba za długi na to :)
No, to tyle. Wesołych Świąt!
Niech mamusia usiądzie, bo ręce odpadną.
No i czym zje kolację, gdy nie rączką żadną?
Niech tatunio nie chodzi już taki nadęty,
Jak zje ładnie rybunię - to bedą prezenty.
I dostanie kolejną golarkę z tej serii,
Co widnieje na strychu, w świątecznej galerii.
Niech córunia wyciągnie słuchawki już z uszu,
Bo przez nie już zdziczała, jakby zwiała z buszu.
Niech syneczek odejdzie od swojej konsoli,
Bo na pewno go pupa już niezmiernie boli.
Niech karp też coś pomoże od siebie w te Święta
I niech schowa swą głowę, że niby obcięta.
Niech wódka w śpiewaniu kolęd nie wyręczy -
Niech się człowiek sam trochę na trzeźwo pomęczy.
I na koniec nareszcie ostry gwóźdź programu,
Dedykowany świeżo Narodzonemu Panu:
Niech podeśle w te Święta potrzebniejsze łaski;
Niech nam oczy otworzy, żeby widzieć blaski.
I niech dłużej nie każe nam sumień zagłuszać!
Nie wiem, jak ja skończę, że Boga pouczam...
:) Szczęśliwych też po, - Kammyczq! ;)
OdpowiedzUsuń