Niektórzy narzekają, że "ta dzisiejsza młodzież...". A przecież młodzież jest dobra, tylko tą gorszą bardziej widać. A po drugie: szkoła uczy czasem... kontrowersyjnych rzeczy.
Np. matematyka - funkcja HOMOgraficzna. Na chemii o alkoholach (w tym o denaturacie), na fizyce też o prądzie. Na j. polskim czytamy o chłopaku, który nie szczęśliwie się zakochał, i - z tego powodu - zrobił sobie w główkę "ziazia"...
A więc, jak nas uczy szkoła, żeby być wykształconym, należy:
1. Jak nas uczy "królowa nauk", niestety trzeba być... homo.
2. Jak już się chłopaku, nieszczęśliwie zakochasz w chłopaku, i dziewczyno - w dziewczynie, to jak nas uczą chemia i fizyka, trzeba się... no właśnie.
3. No i na końcu, jak nas uczy język nasz ojczysty - trzeba świadomie i dobrowolnie przenieść się na "Łono Abrahama"... No, ewentualnie do "Krainy Wiecznych Łowów".
Nie ma to jak umrzeć wykształconym:)
Dobrze, że są jeszcze przedmioty, przywracające wiarę w szkołe - np. Religia, geografia...
I jeszcze jedno: jeśli nie zawsze rozumiecie, o czym piszę, to nie przejmujcie się - świadczy to wyłącznie o moim zbyt wysokim IQ. Tej wersji się trzymajmy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz