Od dzisiaj jestem na rehabilitacji w Jadownikach Mokrych. Przyjechałem tu dzięki rowerowej eskapadzie Dominika, Łukasza i Kamila (wspieranych przez Kingę), o której kilkakrotnie pisałem na blogu. Raz jeszcze stokrotnie Wam za wszystko dziękuję!
Ostatnio rekrutowałem się na studia II. stopnia. Z ciekawości przeglądałem sobie całą ofertę kierunków i tak natrafiłem np. na Położnictwo. Chwilę się nawet nad tym zastanowiłem, bo ja to się lubię kilka razy dziennie położyć. Na magistra to chyba jednak trochę za mało, więc patrzyłem dalej... Znalazłem Kosmetologię. Dotąd nie wiedziałem, że w ogóle można to studiować, ale jak widać - dzisiaj studiować da się już wszystko, jeśli jest popyt (czekam na nowy kierunek: Robienie koperty w trakcie parkowania wózkiem elektrycznym).
Kosmetologia to też ciekawa propozycja. Problem w tym, że manualnie mógłbym nie podołać, a nawet gdybym podołał, to nie zbyt szybko. Zanim zrobiłbym manicure na jednym paznokciu - na drugim już dawno by zeszło... I zmarszczki by postąpiły. Ten projekt by więc nie wypalił.
Ale to jeszcze nic. Kiedyś przez przypadek zobaczyłem, iż na SGGW w Warszawie podyplomowo studiować można kierunek o wdzięcznej nazwie: Higiena zwierząt rzeźnych i żywności pochodzenia zwierzęcego. No i to byłaby robota dla mnie, gdyby nie jeden, odwieczny problem: do koryt pewnie nie zawsze są podjazdy. Z resztą, z drugiej strony już wolałbym chyba być tym cielakiem...
A poza studiami - ta Greczynka, o której pisałem, nie oddzywa się. Pewnie znalazła innego rencistę.
Zapraszam na koniec na mojego nowego bloga: blogprasowany.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz