Kilka dni temu udało mi się obronić pracę licencjacką, za co chciałbym bardzo podziękować kilku osobom, które w ostatnim tygodniu pomagały mi przy niej od technicznej strony! Inaczej byłoby ciężko...
Kilka dni temu poderwałem też jedną Greczynkę... Siedziała samotnie na świetlicy w akademiku, gdzie pojechałem obejrzeć mecz. Była sama, siwa, pulchna, 60+, z tabletem... Szpanowała Skype'm i Facebookiem (poznałem po dźwiękach). Wtedy jeszcze nie wiedziałem, skąd pochodzi, więc po polsku zapytałem, czy mogę włączyć tv i obejrzeć mecz. Później już dialog jakoś poszedł. Po angielsku. Nastrojowi uroku dodawał fakt, iż sala ta, nie była jeszcze posprzątana po referendum, kiedy pełniła rolę lokalu - biało-czerwona Flaga, parawany... Moja Afrodyta pokazała mi na tablecie miasto, z którego pochodzi, opowiedziała o nim... Czułem się zaproszony. Fajnie - blisko morza i w ogóle...
Ale nie dałem jej się zaczarować do reszty, bo na szczęście ktoś do niej zadzwonił. I dobrze! Teraz już wiem: to nie był bezinteresowny podryw. Ona na mnie czyhała! Skąd to wiem?
Po pierwsze: była sama na świetlicy, więc zadbała o atmosferę. Niby przez lepszą widoczność tableta - zgasiła światło...
Po drugie: w Grecji jest kryzys - imigrancki i przede wszystkim ekonomiczny, a to co opisuję miało miejsce w tym samym dniu, w którym okazało się, że polscy renciści w marcu 2016 dostaną mały bonus do renty. Dobrze wiedziała, kogo podrywa!
Moi Drodzy, zaczęło się zatem! Nowy rodzaj imigracji. Imigracja... ProZUSowska!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz