Nawiązując niejako do poprzedniego wpisu, chciałbym jeszcze podtrzymać tematykę diety i zdrowia fizycznego. Ostatnio jedna ze studenckich przychodni medycznych zorganizowała taką akcję "Bądź fit na wakacje" (dedykowana pewnie szczególnie studentkom). Dzięki niej istniała możliwość m.in. uzyskania porady z zakresu zdrowego żywienia czy sposobność obliczenia swojego BMI.
Niestety, z przyczyn technicznych nie mogłem wziąć udziału w akcji. Żałuję, bo ja też chciałbym być fit. Co prawda, nie mam zbyt dużych problemów z nadwagą, ale zawsze może być lepiej - chociaż gdy obliczyłem kiedyś przez internet swoje BMI, to wyszedł mi opis "skrajne wycieńczenie" (z czym ja się oczywiście nie zgadzam). Mówi się "najpierw masa, potem rzeźba". U mnie i z jednym i z drugim mogłoby być chyba jeszcze troszkę lepiej - to jeszcze nie jest ta sylwetka na lato (muszę chyba zwiększyć częstotliwość rehabilitacji). Fajnie byłoby być fit, mimo, iż na plażę się nie wybieram (bo gdybym się w tym piasku "zarył", to nikt by mnie nie wyciągnął stamtąd, bo fit plażowicze nie mieliby siły). Chciałbym być taki dla siebie samego, bo fit to przede wszystkim stan umysłu...
I mam wrażenie, że w tym wszystkim nie chodzi o to, żeby być zgrabnym, szczupłym... Gdyby tak było, to ta akcja (i nie tylko ta) nazywałaby się "Bądź szczupła na lato". To już wychodzi widać z mody. Więc o co w tym chodzi? Właśnie o to, żeby być fit!
A jednym ze sposobów na utrzymanie eleganckiej sylwetki jest np. wakacyjna wyprawa rowerem przez całą Polskę - nad Bałtyk. Zrobi tak mój kolega Dominik (autor mojego portreciku z bloga), który wraz z kolegą w sierpniu pokona tą 750- kilometrową trasę na dwóch kołach, przy okazji pomagając mi (szczegóły na fanpage'u na fb pod tym linkiem). Za ten pomysł i inicjatywę chciałbym im najmocniej podziękować. Nie wiem, czy zasłużyłem na takich kumpli...