Zalatwiajac formalnosci zwiazane z drugim kierunkiem, udalem sie do Biura ds. Osob Niepelnosprawnych mojej nowej Alma Mater. Chcialem dopytac o szczegoly Indywidualnej Organizacji Studiow. Pani z Biura zadzwonila do dziekanatu, gdzie poinformowano, iz IOS przysluguje dopiero od drugiego roku studiow.
- Ale to jest ciezki przypadek - odparla Pani Monika tonem mowiacym: potem ci wszystko wyjasnie, rozmowa kontrolowana. Pani po drugiej stronie sluchawki, po tym zdaniu, bez slowa protestu wyjasnila, co nalezy zrobic, by IOS uzyskac. Coz, widocznie powszechnie wiadomo, ze jesli Pani Monika mowi, iz przypadek jes ciezki, to znaczy, ze zarty sie definytywnie skonczyly...
Do tej samej rekrutacji potrzebne bylo wypelnienie zyciorysu, w tym rubryki ''dodatkowe umiejetnosci''. No balem sie, ze pusta kartke oddam! Jak spiewal Perfect, ''Pewnego dnia
Zrozumiałem, że ja
Nie umiem nic''. Mimo, iz duzo bym chcial - np. szybko biegac,
czy grac na flecie (poprzecznym). Z desperacji myslalem przez
chwile, ze wpisze ''doskonala jazda elektrycznym wozkiem
inwalidzkim'', ale jeszcze by pomysleli, ze ja sobie robie zarty.
Tak czy inaczej, przyjeli mnie. Mimo wszystko...