czwartek, 4 września 2014

Krwiożerczy kapitalizm (plus... mój suchar o Korwinie)

Ale pokazali Mistrzostwa...  Nawet usprawiedliwienia typu "bo inaczej musielibyśmy dopłacić", kibiców przekonują średnio. No i bojkot. Jeśli Polsat jednak, mimo wszystko dużo zarobi - też chyba pomyślę o opłacie za czytanie bloga...

W ostatnim czasie przekonałem się też, czym jest naprawdę krwiożerczy kapitalizm. Przypadkiem znalazłem w sieci ofertę myszki, sterowanej przy pomocy czułego ustnika - dla osób wybitnie niepełnosprytnych (tak, są lepsi ode mnie, ale ja też robię progres!). Cena u producenta - 800 zł. Cena tej samej myszy w innej firmie - 4899 zł...

Aż wrócił mi mój kompleks - kompleks słabości z przedmiotów ścisłych.
- Panie! - niemal krzyknąłem przez telefon do producenta sprzętu - Przecież oni to sprzedają dziewięć razy drożej!
W tym momencie coś mi podpowiedziało, że coś tu poszło źle... Cóż, gdy rozmawiałem z tym gościem, miałem nieco odchyloną w tył głowę, więc sześć z dziewięć miało prawo mi się zamienić. Prawda?

Eh, chyba nie mam zadatków na kapitalistę, nawet nie znam tabliczki mnożenia. Z socjalizmem też jest problem; trzeba umieć dzielić... Zostaje korporacjonizm.

Mam za to własny suchar, wpadający w tematykę wpisu.
- Dlaczego Korwin chodzi po krakowskim Rynku Głównym tylko wówczas, gdy ten jest zupełnie pusty?












- Bo lubi wolny rynek


-


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz