Ostatnio w TV jakiś naukowiec pokazywał, co dzieje się w mózgu zakochanej osoby. Otóż, na pewnych obszarach tej "galaretki", pojawiają się (i bodaj nawet ruszają) takie czerwone plamki - przynajmniej tak pokazuje to komputer. Wiadomo zatem, które części mózgu odpowiadają za stan zakochania.
Skoro tak, powinna istnieć możliwość wycięcia tych obszarów, np. gdy ktoś nieszczęśliwie się zakocha. Nie wiem, nie znam się - być może te same części odpowiadają np. za oddychanie, ale trudno. Coś za coś...
Skoro ten mózg jest taki szczwany i to on o wszystkim decyduje, to pewnie odpowiada też za moje niechodzenie! On, a nie tam żadne SMA (czyli, przekładając na polski System Muskulatury Atletycznej)!
Skoro tak, to powinna kiedyś powstać Giełda Mózgów. Na przykład, ktoś nieszczęśliwie zabujany, może zamienić się fragmentem feralnej części mózgu z kimś, kto zakochać się jakoś nie może, no i to się wyrówna...
Albo np. mój fragmencik fragmenciku mózgu, który każe mi nie chodzić, wymienić z kimś, kto cierpi na Chorobę Niespokojnych Nóg. Jego się wtedy ogarną, a moje ożyją! W przyrodzie równowaga musi być...
Na koniec dobra piosenka. Patrząc na tytuł i część tekstu, chyba napisał ją mój wózek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz