Dawno nic na blogu nie pisałem o akademiku, więc teraz dwa słowa.
Pierwsze słowo - o siłowni. W piwnicach otwarto właśnie jakieś dwa tygodnie temu takie miejsce do sil-łowienia. Będę się musiał tam wybrać (białko wkrótce będę miał), jest tylko parę problemów: po pierwsze, do siłowni - o ironio - nie ma podjazdu (zniesienie mnie tam z wózkiem - to już byłby trening!)! Po drugie: regulamin jest taki, że do tej pakowni nie można wejść pojedynczo; na daną godzinę muszą być zapisane bowiem co najmniej dwie osoby. Boję się, że ze mną nikt nie będzie chciał wejść, by nie nabawić się kompleksów. Będą się pewnie wymawiać, że czasu nie mają, to to, to tamto - a ja głupi nie jestem! Tymczasem i tak muszę wejść tam z kimś, żeby ta osoba położyła mi te 50, powiedzmy, kilo na klacie - no i po jakimś czasie mi je z tej klaty zdjęła, gdy mi się będzie już robić duszno, czyli po jakichś 30. sekundach, bo dłużej bez powietrza to ja raczej nie wytrzymię (najpierw jednak ta osoba mnie musiałaby położyć na tej tam kanapie takiej)... Nawiasem mówiąc, poproszę też kierownictwo o zakupienie do siłowni ugula - wiecie, to takie do podwieszania niepełnosprytnych/osób po udarach itd. Będzie to wówczas - być może pierwsza w Polsce - siłownia integracyjna!
Drugie słowo - oddanie szpiku kostnego. Ostatnio w całej Polsce trwała akcja rejestracji ewentualnych dawców szpiku właśnie. Wolontariusze działali także w akademiku. Od zawsze byłem ciekaw, czy taki gość jak ja może może być dawcą. Domyślałem się, że nie, ale chciałem się upewnić; no i się upewniłem... Moja choroba jest na czarnej liście. Jeśli jednak ktoś z Was ma taką możliwość, to szczerze zachęcam do rejestracji; ona sama trwa tylko kilka minut.
Podwójna szkoda, bo podobno - choć to chyba tylko hipoteza - osoba, która otrzymała krew od danej osoby, nagle nabiera cech tego dawcy, (np. staje się molem książkowym). Jeśli tak samo działa szpik - mój potencjalny biorca stałby się zatem przystojny, inteligentny, wysportowany... Dobra, kończę, bo mi palma odbije. A propos: tradycyjnie życzę miłego wieczoru pod palmami!
Uwielbiam Cię za Twoje wyjątkowe poczucie humoru :) uśmiecham się jak to czytam i w ogóle Twoje posty :) masz świetną osobowość :) Marta M.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Zabawny i z dystansem. Brawa za to :)
OdpowiedzUsuń