się o swoich własnych siłach, wzrost i podupadanie". O ile wzrost i podupadanie to jakoś jeszcze ogarniam (i to "bez mydła"), o tyle z tym samodzielnym odżywianiem mam spore problemy. W związku z tym, nurtuje mnie kwestia: czy ja żyję? Co prawda, prawdopodobnie posiadam, jak pisał ten klasyk, "rozum czynny" itd., jednak jego definicja życia czyni ze mnie zombie, a moja niedowaga nawet to potwierdza (a ja, głupi, bałem się zombie...) Arystoteles, jak Cię spotkam, to YOU SHALL NOT PASS!
A tak poza tym, to zombie ma niedawno przebił oponę i teraz chwilowo ma dętkę od taczek - trochę za dużą, przez co fajnie się bujam, jak jadę; kołyszę się subtelnie, jakbym płynął statkiem... Po Nilu... Jest pięknie!
Mam też dla Was kolejny, autorski suchar, wiecie z jakiej serii:
- Dlaczego kosmita ze wszystkiego tłumaczy się swojej żonie?
- Bo żona mu nie UFO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz