czwartek, 15 maja 2014

Dialog z pewną babcią o życiu

Na początku wrzucam linka do mojego pierwszego wpisu na portalu myslkonserwatywna.pl. Osobom o prawicowych poglądach polecam śledzenie tego wortalu, który ciągle się rozwija.

Tymczasem streszczę Wam parę fajnych dialogów (choć dziś tylko jeden), jakie się mi ostatnio przytrafiły.

Gdy czekałem pod akademikiem na taksówkę, podeszła do mnie przypadkowo przechodząca babcia (ale nie taka pierwsza lepsza napalona, jak te, o których pisałem tu).
- Ciepło, prawda? - zapytała
- Całkiem przyjemnie - odpowiedziałem.
Uśmiechnęła się do mnie zalotnie. To ja delikatnie też. Gdy czar opadł, zapytała:
- Coś ci pokażę. Chcesz?
Nie powiem - dylemat miałem. Szybko rozważyłem "za" i "przeciw". W końcu wydusiłem:
- Zasadniczo, to... czekam na taksówkę, ale... jeszcze nie jedzie, więc chcę.
Emocje sięgnęły zenitu. Starsza Pani wyjęła ze swojej torebki średniej wielkości pudełko, a z niego piękną rzecz: serce ze srebra, a na nim wygrawerowany wizerunek Świętej Rodziny. Pod spodem jakaś data.
- Kupiłam to na prezent na dziesiątą rocznicę ślubu córce i zięciowi. Mieszkają w Kanadzie.
Później była opowieść o tym, że dokupi jeszcze Pismo Święte z komentarzami św. Jana Pawła II., a następnie jak im to dostarczy i dlaczego to nie jest takie proste. Gdy skończyła. zapytała:
- Jak masz na imię?
- Kamil
- A ja jestem Zofia. Mam dwie córki - Dorotę i Renatę. Dorota pracuje w Muzeum Narodowym jako konserwator zabytków i zarabia 1500 zł (sic!). A Renata z rodziną jest właśnie w Kanadzie. Ma dwóch synów:Wojtka i Artura. Wojtek ma dużo nauki - wkrótce zdaje maturę. Artur z kolei ma dwanaście lat, trenuje aikido; jest bardzo wytrzymały, ale musi na siebie uważać, bo bardzo się poci...
Było też później parę historyjek mniej fizjologicznych. Lubię spontaniczne dialogi. Kolejne w następnym wpisie.

sobota, 10 maja 2014

Gość z Ministerstwa

Mam na blogu zamontowany licznik odwiedzin. Jest dość szczegóły, pokazuje bowiem np. adres, z jakiego wchodzi dana osoba o danej godzinie (oczywiście, nie adres mieszkania; spokojnie, licznik jest legalny). I tak w kilka dni po ostatnim wpisie, miałem odwiedziny z adresu pro2.mf.gov.pl (dokładnie we wtorek o 14.35.. Zaskoczony tą "wizytą" z ministerstwa, sprawdziłem go szczegółowo. Konkretnie było to CENTRUM PRZETWARZANIA DANYCH MINISTERSTWA FINANSÓW.

Na stronie CPD MF czytamy, że jego podstawowych działań należy m.in. "wykonywanie zadań związanych z centralizacją i konsolidacją systemów informatycznych resortu finansów, w tym dostarczenie środowiska teleinformatycznego w warstwie sprzętowej i systemowej dla centralizacji i konsolidacji systemów informatycznych" oraz wiele tym podobnych tam wymienionych. Skąd wzięli się na moim blogu?

Pisząc reportaż na zajęcia (miesiąc temu) wysłałem do Ministerstwa maila z pytaniami o "szarą strefę", ale z tego tytułu raczej by mnie nie sprawdzali. Druga opcja: przypadek, albo wejście z innego bloga na zasadzie "wylosowania" - takie przypadku są mało prawdopodobne, choć nie wykluczone. Nie wykluczam też trzeciej opcji: inwigilacja!!

Dosyć ciekawe bowiem, że owo Centrum odwiedziło bloga akurat po wpisie niby-ekonomicznym. Co prawda, nie był to pierwszy tego typu post, ale kto wie - może administracja państwa ma jednak jakiś system, wychwytujący w tekstach jakieś słowa-klucze oraz ich adres? Oczywiście, pro publico bono.

Nie wiem. Przypadek czy nie, mam parę słów do ludzi z Ministerstwa, na wypadek, gdyby mój blog się im spodobał. Niech informatycy przekażą komu trzeba.

Słuchajce, gagatki! Miło mi Was gościć na moim blogu, ale wolałbym, żebyście go nie czytali w godzinach pracy, bo pracujecie za publiczne pieniądze! Jasne?? Poza tym, przekażcie tym socjalistom z samego Ministerstwa, żeby obniżyli i uprościli podatki oraz składki na ZUS, bo jest Sodoma i Gomora! Dług też się, kurna nie obniży, jak tak dalej pójdzie, komuniści czerwoni jedni! A co do tych "odwiedzin", to jeśli to była z Waszej strony inwigilacja, to macie prze...chlapane! Już my się z kolegami weźmiemy za ten system! Pójdziemy po Was! A tak w ogóle, to gó...zik mi zrobicie! Z resztą, ja jestem niepełnosprawny, ha ha haa! Jak mnie tkniecie, to się powołam na wszystkie konwencje: Europejską, Genewską, Haską, Praską, Warszawską, Gorlicką, Wiśnicką, Budapesztańską, Bukaresztańską, Buską, Olkuską i inne. Na koniec powiem Wam tyle:




piątek, 2 maja 2014

Gołąb też KoLiber - coś o JPII i kapitalizmie

Jan Paweł II kanonizowany. Pięknie. No... To teraz, skoro już wszyscy się tym zachwyciliśmy, skoro pielgrzymi byli gdzie mieli być, a handlarze zarobili swoje - przyszła pora (najwyższa?) czytać jego encykliki, słuchać jego naukę, konkretne uwagi - i wcielać je w życie. Może to punkt nie tak patetyczny i efektowny jak kilkadziesiąt godzin w autobusie na sztywnym fotelu, ale efektywny i całkiem logiczny...

Przy okazji kanonizacji rozgorzała pewnego rodzaju dyskusja nt. stosunku JPII do kapitalizmu. Czy uważał On go za najlepszy system, w jakim zakresie go popierał itd... Kapitalizm jest związany z wolnością, a wolność to jedna z najcenniejszych wartości. Wiąże się także z wiarą w człowieka.

Kapitalistami z pewnością są gołębie - symbole pokoju. Co prawda, żyją z tego, co im ludzie dadzą, ale do niczego ludzi nie zmuszają - nie są więc socjalistami. Gdy są w kupie, tworzą nawet - w związku z niedoskonałością polskiego systemu podatkowego - pewnego rodzaju szarą strefę. A. że wierzą w ludzi - wiem z autopsji. Sam sprawdziłem ostatnio, jak bardzo...

Zauważyłem bowiem przypadkiem w parku, że gołębie - gdy jadę w ich kierunku - uciekają przede mną dokładnie z tą samą prędkością, z jaką jadę ja. Przeprowadziłem więc mały eksperyment: jadąc tuż za jednym z gołębi, gwałtownie przyspieszyłem. Gołąb również zaczął szybciej biec - i tyle, ani w głowie mu było odfrunięcie. Miał świetny refleks, ale zero strachu (chyba, że miał rdzeniowy zanik skrzydeł, ale wątpię). Te ptaki widać myślą, że skoro bezsensem jest je krzywdzić, to nie ma sensu się bać. Nawiasem mówiąc, gołąb ten nie wiedział, że ja akurat mam powód, by nie lubić jego gatunku (patrz np. tu http://kambloger.blogspot.com/2012/11/pani-z-banku.html).

Podsumowując, gołębie są liberałami, ale często gromadzą się wokół kościołów, więc - na szczęście - konserwatywnymi...