środa, 2 listopada 2011

Pa pa...

Jutro wyjeżdżam do sanatorium na dwa tygodnie, więc przez ten czas nie będę pisał. Napiszę jak wrócę i o ile wrócę żywy, bo w końcu bywa różnie.


Zostawię zapalonego znicza dla tych, którzy sami sobie go nie zapalą. No może i za darmo go skołowałem, ale za to poświeci dłużej, niż te Wasze na baterie, o!



1 komentarz: