Zauważyłem, że od dłuższego czasu miewam pecha. Trzynastego, pierwszego, ostatniego - bez różnicy. Trochę jak ten gościu, który powiedział, że choćby przed nim szedł oddział wojska i za nim szedł oddział wojska, to i tak w g... wdepnie tylko on.
A żeby było lepiej, to wczoraj mi czarny kot przed oczami przeszedł. Co prawda, pogoniłem dziada, ale co miał przejść, to przeszedł. W związku z powyższym oświadczam, że jakby jakaś jedyneczka z matematyczki czy coś, to to jest wyłącznie wina tego przesympatycznego, groźnego zwierzęcia.
Pozdrawiam i życzę wyłącznie bielutkich kotków!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz