czwartek, 5 października 2017

Czołgista

Niektórzy zadają sobie pytanie o to,  dlaczego to ich dotyka jakieś nieszczęście. Czasami ktoś pyta mnie czy ja również się nad tym zastanawiam. 

Na takie pytania można, jak się wydaje, poszukać odpowiedzi na dwóch poziomach. Pierwszy jest bardzo przyziemny, zdroworozsądkowy. Wiele chorób to wynik, po prostu,  błędów genetycznych. Te z kolei są pewnego rodzaju "ceną" ewolucji. Gdyby takie "błędy", choroby przestały się w naturze pojawiać, gatunek musiałby przestać się zmieniać, przez co za ileś, wiele lat mógłby wyginąć, kiedy nadejdą inne warunki do życia. Dzięki takim Supermanon gatunku jak ja, ewolucja -  jak widać - jest zatemniezagrożona (nie wspominając już o tym, że następne pokolenia będą w razie czego bardziej przystosowane do podjazdów, uguli i innych nowych technologii)!  Już czekam na te pomniki za sto tysięcy lat... 

Ewolucją można również, poniekąd, wytłumaczyć problem zła! Jest to znowu "cena" za przystosowywanie gatunku do różnych zagrożeń, niebezpieczeństw itd. Konsekwencją tego, że możemy próbować bronić się przed wilkami czy teściową, jest niestety zło... 

A że akurat ewolucja wybrała mnie? No cóż...  Ostatnio w autobusie zaczepił mnie jeden życzliwy, acz nietrzeźwy pan. Wypytywał o moją chorobę, po czym zrezygnowany stwierdził, iż mam "przesrane jak w ruskim czołgu". Przyznaję, że nie za bardzo znam się na rosyjskiej myśli technicznej, ani współczesnej, ani tej minionej. Załóżmy jednak, że tamtejsi czołgiści - obecni czy też byli - faktycznie mają przegwizdane. Przecież statystyczne prawdopodobieństwo, że ktoś będzie rosyjskim czołgistą jest dużo dużo mniejsze, niż, że urodzi się chory! To samo zresztą dotyczy wielu innych grup społecznych czy osób, które z jakichś względów mają ciężko, a jest ich dużo mniej osób, które choćby urodziły się z jakimiś wadami genetycznymi. Czy czołgiści zadają sobie pytanie "dlaczego ja"? Trudno wyczuć. 

Ewolucją i statystyką można zatem wytłumaczyć zło, wiele chorób, wypadków... Problem w tym, że to nie pociesza. Te odpowiedzi nas nie zadowalają. Nauka w tych przypadkach daje wyjaśnienie, ale nie zrozumienie. Tu pojawia się miejsce na ten drugi wspomniany poziom odpowiedzi, mówiąc językiem filozofii -  na Transcendencję. Nie chcę używać teraz jakichś frazesów, które wydają się może wyświechtane. Niemniej fakty są takie, iż odpowiedzi, która naprawdę dawałaby zrozumienie dla tylu nieszczęść, na tym świecie raczej nie znajdziemy. Tu może pomóc jedynie wiara. Albo więc ona, albo... pozostaje pocieszać się myślą o tych pomnikach za uratowanie gatunku. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz