środa, 30 września 2015

Ugul matrymonialny. Relacja z Jadownik M.

Wróciłem wczoraj z  dwutygodniowego turnusu rehabilitacyjnego w Jadownikach Mokrych. Zawsze chętnie tam wracam. W tamtejszym Ośrodku Rehabilitacyjnym nadal jestem dla niektórych Kamilkiem, a personel z roku na rok wygląda coraz młodziej. Czas tam stoi w miejscu. Poza tym, jest to okazja do spotkania z przyjaciółmi, a także poznania nowych osób. Tym razem na turnus udało mi się pojechać, o czym pisałem ostatnio, dzięki akcji Dominika, Łukasza, Kamila i Kingi (którzy wraz z rodzicami odwiedzili mnie w Jadownikach) oraz osobom, które dzięki tej akcji pomogły mi. Wszystkim raz jeszcze bardzo mocno dziękuję!

Głównym celem turnusu jest zawsze oczywiście rehabilitacja. Jednym z jej elementów, w moim przypadku, są ćwiczenia  kończyn na ugulu, czyli specjalnych podwieszkach. Leżąc raz tak podwieszony, miałem okazję poznać pewną sympatyczną panią, leżącą na ugulu obok. "Co dwie renty, to nie jedna" - pomyślałem sobie i postanowiłem zagadać. Zaiste, była to złota kobieta. Przytakiwała na wszystko - nawet na pytania otwarte. Z dostępem do konta nie miałbym więc raczej problemu, a że kobieta zgodna - miałbym "życie jak w Madrycie". Niestety, pani ta już więcej na ćwiczenia nie przybyła i nasza przelotna znajomość dobiegła końca. Na szczęście, dzień później pojawiła się Barbara, ale o Barbarze za dużo pisać nie chcę, bo jej wnuki i prawnuk też mają internet. Barbara nie jest jednak zbyt chętna do nowych związków, więc będę próbował dalej za rok...


Przez ugul poznałem także dwie, sympatyczne praktykantki, z których jedna została moją... siostrą, a druga zostanie siostrą zakonną. Prawdopodobnie, bo na razie temu zaprzecza.


Z ciekawszych wydarzeń, jakie miały miejsce podczas pobytu na turnusie, warto wymienić  poświęcenie nowego wozu strażackiego tamtejszej OSP. Choć nie miało ono ścisłego związku z Ośrodkiem, dało się odczuć wagę tego wydarzenia, choćby poprzez obecność JE abpa Józefa Kowalczyka, byłego Prymasa Polski, który z Jadownik pochodzi i który jest inicjatorem powstania Ośrodka. Na uroczystości obecny był także jeden z ważnych polityków, przez co, nawiasem mówiąc, mieliśmy z kolegami pomysł przeprowadzenia manifestacji. Polegać miała na przywiązaniu się łańcuchem do nowego wozu i trzymaniu transparentów z transparentnymi hasłami typu "Wyższe renty" oraz "Więcej podjazdów". Moglibyśmy też zrobić barykadę. Po namyśle musieliśmy jednak porzucić projekt protestu.


A propo's rent - wysłałem do ZUS-u maila z pozdrowieniami i zdjęciem z ugulu. 




Niech wiedzą, że ich lubię!


Podczas trwania turnusu, miało również miejsce zaćmienie księżyca. Znaleźliśmy z kolegami info, iż rozpocznie się o 02.00, więc postanowiliśmy do tej godziny zaczekać. Gdy zmęczeni odliczaliśmy już minuty, o 01.55 kolega Tomek znalazł w sieci info: "Całkowite zaćmienie Księżyca, z jakim będziemy mieli do czynienia, składa się z kilku faz. O 2:11 w nocy 28 września zacznie się faza półcieniowa. Jest słabo widoczna i, bądźmy szczerzy, nudna.

Ciekawe rzeczy zaczną się dziać o godzinie 3:07"...To był niewypał turnusu.


Za bardzo miły, jak zwykle, pobyt, serdecznie dziękuję personelowi, wszystkim współuczestnikom oraz osobom, dzięki którym mogłem tam pojechać!

kamil

środa, 16 września 2015

Dalsze studia i poważny dylemat

Od dzisiaj jestem na rehabilitacji w Jadownikach Mokrych. Przyjechałem tu dzięki rowerowej eskapadzie Dominika, Łukasza i Kamila (wspieranych przez Kingę), o której kilkakrotnie pisałem na blogu. Raz jeszcze stokrotnie Wam za wszystko dziękuję!


Ostatnio rekrutowałem się na studia II. stopnia. Z ciekawości przeglądałem sobie całą ofertę kierunków i tak natrafiłem np. na Położnictwo. Chwilę się nawet nad tym zastanowiłem, bo ja to się lubię kilka razy dziennie położyć. Na magistra to chyba jednak trochę za mało, więc patrzyłem dalej... Znalazłem Kosmetologię. Dotąd nie wiedziałem, że w ogóle można to studiować, ale jak widać - dzisiaj studiować da się już wszystko, jeśli jest popyt (czekam na nowy kierunek: Robienie koperty w trakcie parkowania wózkiem elektrycznym).

Kosmetologia to też ciekawa propozycja. Problem w tym, że manualnie mógłbym nie podołać, a nawet gdybym podołał, to nie zbyt szybko. Zanim zrobiłbym manicure na jednym paznokciu - na drugim już dawno by zeszło... I zmarszczki by postąpiły. Ten projekt by więc nie wypalił. 

Ale to jeszcze nic. Kiedyś przez przypadek zobaczyłem, iż na SGGW w Warszawie podyplomowo studiować można kierunek o wdzięcznej nazwie: Higiena zwierząt rzeźnych i żywności pochodzenia zwierzęcego. No i to byłaby robota dla mnie, gdyby nie jeden, odwieczny problem: do koryt pewnie nie zawsze są podjazdy. Z resztą, z drugiej strony już wolałbym chyba być tym cielakiem...


A poza studiami - ta Greczynka, o której pisałem, nie oddzywa się. Pewnie znalazła innego rencistę.

Zapraszam na koniec na mojego nowego bloga:  blogprasowany.blogspot.com

czwartek, 10 września 2015

Kto jest na rencie, będzie miał wzięcie!

Kilka dni temu udało mi się obronić pracę licencjacką, za co chciałbym bardzo podziękować kilku osobom, które w ostatnim tygodniu pomagały mi przy niej od technicznej strony! Inaczej byłoby ciężko...

Kilka dni temu poderwałem też jedną Greczynkę... Siedziała samotnie na świetlicy w akademiku, gdzie pojechałem obejrzeć mecz. Była sama, siwa, pulchna, 60+, z tabletem... Szpanowała Skype'm i Facebookiem (poznałem po dźwiękach). Wtedy jeszcze nie wiedziałem, skąd pochodzi, więc po polsku zapytałem, czy mogę włączyć tv i obejrzeć mecz. Później już dialog jakoś poszedł. Po angielsku. Nastrojowi uroku dodawał fakt, iż sala ta, nie była jeszcze posprzątana po referendum, kiedy pełniła rolę lokalu - biało-czerwona Flaga, parawany... Moja Afrodyta pokazała mi na tablecie miasto, z którego pochodzi, opowiedziała o nim... Czułem się zaproszony. Fajnie - blisko morza i w ogóle...

Ale nie dałem jej się zaczarować do reszty, bo na szczęście ktoś do niej zadzwonił. I dobrze! Teraz już wiem: to nie był bezinteresowny podryw. Ona na mnie czyhała! Skąd to wiem?

Po pierwsze: była sama na świetlicy, więc zadbała o atmosferę. Niby przez lepszą widoczność tableta - zgasiła światło...

Po drugie: w Grecji jest kryzys - imigrancki i  przede wszystkim ekonomiczny, a to co opisuję miało miejsce w tym samym dniu, w którym okazało się, że polscy renciści w marcu 2016 dostaną mały bonus do renty. Dobrze wiedziała, kogo podrywa!

Moi Drodzy, zaczęło się zatem! Nowy rodzaj imigracji. Imigracja... ProZUSowska!

sobota, 5 września 2015

Ja Was ochronię

Na początku chciałbym zachęcić wszystkich do klikania na charytatywnych stronach, na których jednym kliknięciem (tylko tyle) w reklamę można pomóc bardzo potrzebującym osobom z Polski i nie tylko. Lista takich stron np. tutaj: http://www.thenonprofits.com/



Ostatnio pisałem o tym, jak bardzo niepełnosprytni są cenieni na rynku zawodowym i politycznym i w ogóle. Chciałbym teraz kontynuować temat. Prosty przykład - wczoraj składałem wniosek o miejsce w akademiku na następny rok. Kiedy zaznaczyłem, iż mam orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności, od razu dostałem trzy punkty bonusowe - ad hocke! Także ogólnie fajnie jest, bo zbieram sobie punkty jak Super Mario i mam ich już tyle, że mógłbym za nie całego  Carrefour'a wykupić, gdyby je tam respektowali...

Ale punkty to nie wszystko. Wspomniałem ostatnio o poszukiwanych na rynku ochroniarzach z orzeczeniem o niepełnosprawności. Nie chcę wchodzić tu w szczegóły, czemu tak jest. Niektórzy mówią, że przyczyną tego faktu korzyści finansowe z tytułu zatrudnia niepełnosprytnych; im większy stopień niepełnosprytności, tym większe. Po drugie orzeczenia są wystawiane często zbyt pochopnie - celowo lub nie - i stąd ostatnio miałem przyjemność widzieć ogłoszenie typu: "Zatrudnię pracownika ochrony ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Wymagania: brak przeciwwskazań psychicznych i fizycznych do wykonywania  zawodu...".

Ale ja wiem jedno: ja i moi kumple jesteśmy najlepsi! Osoby chore tak mocno, jak ja, mają w tej branży branie, że aż może sodówa do głowy uderzyć. Kiedyś natrafiłem np. na taką ofertę:

 "Zachęcamy do udziału w projekcie "SZANSA NA LEPSZY 

START" osoby z orzeczonym STOPNIEM 

NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI - UMIARKOWANYM LUB 

ZNACZNYM. Każdemu z uczestników zapewniamy odbycie 

kursu zawodowego oraz pomoc w uzyskaniu zatrudnienia. 

Obecnie jeden z pracodawców oferuje pracę na stanowisko - 
PRACOWNIK OCHRONY - na terenie xxx. 


Osoby zainteresowane prosimy o kontakt:


Specjalista ds. rekrutacji - Magdalena..."

Ha! A więc będą mnie  szkolić! Będą mnie uczyć np., jak mam obezwładniać itd. Ja w te klocki byłbym dobry. Na obezwładnianiu znam się jak mało kto, bo od urodzenia jestem poniekąd obezwładniony, także znam te chwyty.

Co ciekawe w powyższym ogłoszeniu to również to, że ponownie poszukiwana była osoba z orzeczeniem o stopniu umiarkowanym lub znacznym. A zatem osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności nie nadają się do tej roboty - nie mówiąc już o osobach sprawnych, naturalnie. Cóż, nazwa projektu - "SZANSA NA LEPSZY START" - dużo mówiła. Jak już startować - to z grubej rury!


Postanowiłem zadzwonić na podany numer, przekonany, że 


mnie oleją. Tymczasem - posłuchajcie:








Ha! A więc znowu okazało się, że problemem nie jest niepełnosprawność, tylko inne bariery - tym razem, jak to często bywa, architektoniczne. Ale jest wrzesień, więc czekam...

Jest tylko jeden problem: osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności to takie, jak mówi definicja, które - by mogły żyć, potrzebują stałej opieki i pomocy innych. Ponadto, gdy będzie jakiś napad - to będę w opałach. Przydałoby się więc ogłoszenie o pracy dla ochroniarza ochroniarza. Tylko, żeby to miało jakiś sens, to on też powinien być inwalidą. Prawdziwym inwalidą, "nie jakimś przebierańcem"...