niedziela, 30 września 2012

Mała prowokacja ws. pracy

Znalazłem ofertę pracy jako ochroniarz. Dla osoby niepełnosprawnej... Z resztą, co tu dużo mówić - takich ofert jest w cholerę...

Postanowiłem zadzwonić. Wybredny nie jestem, a na życie zarobić trzeba...

Jakby ktoś mnie od dawna nie słyszał, to chciałem upewnić, że ten głos "a'la niedobity komar" to do mnie należy. Z resztą, przy okazji dowiedziałem się, że nie wymawiam "r"... tak dokładnie...

Przez ten stres zapomniałem włączyć nagrywanie od samego początku, ale nie przepadło wiele. Z tego, co pamiętam, powiedziałem tylko, że dzwonię ws. tej oferty, mam orzeczenie stopniu o niepełnosprawności (dodałem chyba, że o znacznym). No i zapytałem, co muszę zrobić, aby dostać tą fuchę... Resztę słychać...





niedziela, 23 września 2012

Fontanna

Jakiś czas temu, byłem świadkiem pewnej sceny. Sceny do bólu pewnie zwykłej i codziennej, ale wena mnie zmusza do przekształcenia go... w wiersz... Przepraszam no...


Jest fontanna...
Na niej panna 
Bardzo młoda sobie siedzi.
(Już przechodzę do konkretów,
Żeby nie było, że "bredzi").

Panna nie przyszła tu sama.
Jest z nią także inna dama,
Co nie przyszła bez powodu - 
Będzie robić tamtej zdjęcia, 
Lecz chyba nie do dowodu...
Bo czy rozwój, czy recesja -
Liczy się... zdjęciowa sesja!

No i panna już pozuje...

Patrzy w lewo, potem w prawo,
To znowu przez ramię luka
(Pewnie część ze zdjęć zrobionych
Wrzuci potem na Facebooka).

Patrzy tam, w stronę fontanny...
Czeka, aż reflektor błyśnie
(Dobrze, że zamknęła buzię,
To się wodą nie zachłyśnie).

Panna kręci się, przechyla.
Panna kręci się i wierci.
Trochę tak to wyglądało,
Jakby czuła zapach śmierci...

"Dobra, chyba już wystarczy" -
Panny te do tego doszły,
Przeglądając sobie zdjęcia.
Zostawiły mnie i poszły!

Szkoda trochę. Bardzo szkoda.
Piękne były obie panny.
Dobrze, że jest chociaż woda
Wytryskująca
Z fontanny...

czwartek, 20 września 2012

Filozofia organizmu

Moje plany odnośnie kariery dziennikarza sportowego, chyba idą na urlop. Podobno mecz będzie w TVP, a to nie TVP będzie w Okulicach, tylko TRWAM. Nie usłyszycie więc raczej mojego głosu, który krzyczy "nic się nie stało" (żartuję, będzie dobrze...)

Ogólnie, mam wrażenie, że im bardziej coś planuję, im wcześniej - tym większe g... z tego wychodzi. Z tej analogii wynika, że moje planowanie plany to nic innego, jak jelito grube, w którym powstają ekskrementy różnego typu (wiem, że to niesmaczne, ale ja nie jestem kucharzem, tylko blogerem; poza tym, przy komputerze się nie je)...

Żebyście wiedzieli na przykład, jakie ja plany na te długie wakacje miałem, tobyście się dopiero uśmiali... Jakie ambitne! Dziennikarskie, czytelnicze, pisarskie, scenerskie. Gdyby to wszystko wyszło, byłbym dziś chyba słynniejszy niż afera Amber Gold. Skończyło się jednak na przeczytaniu czterech książek - żadnej w całości...

Chyba większość jakiś jakiś małych sukcesów czy w miarę ciekawych planów, które mi jakoś wyszły, były mniej lub bardziej spontaniczne. Oczywiście, są czasem sprawy, które po prostu trzeba zaplanować. Pozostałe lepiej, przynajmniej w moim przypadku, obmyślać trzeba ostrożniej niż napad na bank, lub wcale. Nie wiem, czy to prawo Murphy'ego, czy wola Boża. Po prostu...

Na koniec puento-rada, dla takich jak ja:

Jeżeli nie chcesz obmyślać
I żałować całe życie -
Realizuj nagłe plany.
Nie produkuj ich w jelicie...

piątek, 14 września 2012

Pobożny komentator

W niedzielę minęła 50- siąta rocznica Koronacji Matki Bożej Okulickiej. Obchody Jubileuszu trwały dwa dni, a na samej tylko "głównej" Mszy Świętej niedzielnej było ok. 20 tysięcy Pielgrzymów! To tyle, ile mieści niezłej już wielkości stadion piłkarski. Widać więc, że Koronacja nie była przypadkiem...

A propo's nie przypadków. W związku z Jubileuszem, 1. października w Okulicach gościć będzie Radio Maryja i TV Trwam. A tak się składa, że TV Trwam właśnie, chce wykupić prawo do transmisji meczu Polska - Anglia!

Przecież to stacja religijna. Co oni wiedzą o piłce?

Będą więc raczej potrzebować komentatora. Skoro tu już będą, to może pogadam z nimi. Będę mówił wyraźnie, żeby się nie zorientowali...

Na sporcie coś się znam. Jestem wierzący i praktykujący (ksiądz proboszcz potwierdzi), Sakramenty przyjąłem... Niedrogi.

Powiem, że bardzo mi na tym zależy. Niepełnosprawnemu chyba nie odmówią, prawda? Nie byliby katolikami...

P.S. Jeśli ta transmisja stanie się faktem, będą jaja. Pełne bary kibiców, którzy przy piwie oglądają... TV Trwam.

poniedziałek, 10 września 2012

O języku

Ostatnio, zapomniałem dopisać z Krakowa dwóch rzeczy.

Pierwsza to ta, że pewien znajomy zabrał mnie do SkyBoxa Cracovii. Na prawdę - ful wypas. Skórzana sofa, skórzane fotele, tv, balkon z widokiem na boisko etc... Sam stadion też z resztą sprawia świetne wrażenie. Aż mi, kibicowi Wisły, zrobiło się smutno, że spadli...

Druga rzecz, to pewna bardzo ciekawa sytuacja...

Gdy jechałem Alejami, zaczepili mnie zagraniczni turyści. Zapytali o drogę do Rynku. Kulturalnie odpowiedziałem, najlepiej jak umiałem, po czym oni - kulturalnie dziękując - poszli w drugą stronę...

Tak więc, lepiej po polsku, a język mamy naprawdę piękny. Przekonałem się o tym ponownie, słuchając w radiu transmisji meczu Reprezentacji (jakiś plus braku transmisji telewizyjnej). Zimoch to naprawdę mistrz mikrofonu. Ech, żebym ja mówił trochę wyraźniej... Co prawda, mógłbym być komentatorem, ale bardziej w stacji czarnogórskiej na przykład. Języki mamy troszkę podobne...

czwartek, 6 września 2012

Na wsi jest luz...

Ostatnio (czyli do wczoraj), byłem w Krakowie z Mamą, żeby załatwić kilka spraw, związanych z moimi eksternistycznymi studiami... 

Gdyby nie Mama właśnie, to moje załatwianie skończyłoby się już na dwóch pierwszych skrzyżowaniach (to znaczy, albo na pierwszym - albo na drugim). Zapomniałem, że jestem w wielkim mieście i że tu światła decydują za człowieka...

Bo wiecie, u nas, na wsi, jest demokracja. Każdy przechodzi przez jezdnię, kiedy mu się podoba. Nie ma sygnalizatorów, pasów. Po prostu, kiedy się chce - pod warunkiem oczywiście, że nic nie jedzie...

U nas, na wsi, nawet koń sobie może przejść kiedy chce, no chyba, że mu woźnica zabroni. I to nie tylko w Rynku - poza nim także. Równouprawnienie zwierząt. U nas nie ma podziału na czerwonych i zielonych; ruch jest płynny, nie: wahadłowy...U nas, na wsi, jest XXI. wiek...

Poza tym, generalnie, bardzo lubię Kraków. Jest klimatyczny.

Jednak, ma mylące nazwy placów. Na przykład na przystanku, mieszczącym się na Placu Inwalidów, miałem problem z wyjechaniem - jako inwalida - z autobusu niskopodłogowego na chodnik. Z resztą, z początku na Placu InwalidÓW byłem - jako takowy - sam (a myślałem, że będzie nas tam cała ekipa); dopiero później przeszło tamtędy dwóch starszych panów z laskami, więc już się zgadzało...

I jeszcze jeden absurd. Pani z Biura ds. Osób Niepełnosprawnych UJ-u, podczas jednej z rozmów powiedziała mi, że jest LIMIT materiałów, jakie Biuro może mi wydrukować i przesłać np. elektronicznie. Wynosi on 500 stron miesięcznie. Powiedziała to tak... spokojnie.

Około 500 stron miesięcznie mam wkuwać?! HEELOOOO...

niedziela, 2 września 2012

Kumpel wujka K.

Jestem od wczoraj "kolejnym" wujkiem. Wujkiem Ali :) To tak, tytułem wstępu, bo to najważniejsza informacja :)

Wiecie, zauważyłem coś ciekawego w przyrodzie. Ostatnio, gdy byłem na POLU, na kolanie konik polny. Trochę mnie to zdziwiło, że tak bez strachu - ad hocke. Ale zorientowałem, się dlaczego...

Skurczybyk, miał takie przykurcze w kolanach jak ja! Nie, nawet większe (pewnie nie dostał kasy na rehabilitację z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Pasikoników)! Mówię Wam, on też miał rdzeniowy zanik mięśni - na bank! Tyle tylko, że kręgosłup miał prostszy. Ten fizyczny, a nawet moralny może i też... Tak czy siak - usiadł swój na swoim...

A tak poza tym, to jutro start szkoły. Wszędzie o tym słuchać, a mnie pierwszy raz od dwunastu lat to nie rusza! Fajnie tak! Wiem, że i tak mogę spać ile chcę! Chociaż, jutro akurat nie, ale to z innego powodu - chyba do Krakowa pojadę.

Tak więc, wszystkim gówniarzom i uczniom techników życzę spokojnej nocki i... miłego poniedziałku!