czwartek, 28 kwietnia 2011

Dwie wiadomości

Mam dwie wiadomości - dobrą i złą. Dobra jest taka, że od piątku jestem chory, ledwo zipię, więc narazie nie będę pisał bloga. A gorsza to taka, że jak wyzdrowieję, to znowu zacznę. Łykam i nawet wciągam różne rzeczy, więc kiedyś może to nastąpi.


Pozdrawiam

wtorek, 19 kwietnia 2011

"Człowiek-orkiestra"

Wracając do poprzedniego posta, usprawiedliwić się chciałem. Długich włosów nie noszę, bo duży roboty przy nich, ale rocka posłusznie słucham. I w ogóle, muzykalny jestem. Gram na gitarze "uniwersalnej" (pisałem o tym na blogu), na komputerowej (też pisałem). Ale że miałem epizod z organami - nie pisałem. Biedne organy... Przemalowały się, jak kameleon. Do dziś mają więcej czarnych, niż białych... A propos: wiecie, czemu są czarne i białe? Bo białymi się gra na weselu, a czarnymi na pogrzebie :)

A jak już jesteśmy przy instrumentach, to żeby Wam nie zawracać "gitary" bliżej Wielkanocy - bo to trzeba jajka pomalować,  baranki powypasać - już dziś życzę Radosnych, Owocnych Świąt. I, jak to mówią, "Szczęśliwego Nowego Jajka!"

piątek, 15 kwietnia 2011

Nie mam pomysłu na tytuł, ale post da do myślenia (przynajmniej mam nadzieję)

Nie jestem rasistą. Jako dowód powiem, że moim ulubionym ciastem jest "murzynek". I w ogóle, jestem chyba dość tolerancyjny. Ale jednego nie zrozumiem: jak można nie nie słuchać rocka, albo np. bluesa.
Wiem: kwestia gustu itd. Ale żeby tych gatunków nie słuchać, to to normalnie obraza Boska. Dosłownie.


Bo jak myślicie: dlaczego Pan Jezus miał długie włosy? Gdyby słuchał np. - z całym szacunkiem, Hipu-Hopu, czy Popu, to pewnie miałby krótsze, prawda? Mało tego: zaryzykuję stwierdzenie, że Pan Jezus nie tylko słuchał takiej muzyki, ale też sam wymiatał na wiośle piosenki np. Dżemu. A że Ewangeliści o tym nie pisali... no cóż... mówi się: trudno


Albo np. Wolter i inni z Oświecenia. To też niegłupie chłopaki byli, a włosy długie mieli. Peruki to były, bo peruki, ale długie, prawda? Można chyba śmiało powiedzieć, że chłopaki "czuli bluesa". Wyjątkiem potwierdzającym regułę był Mozart. Bo peruka się zgadzała, ale gatunek już chyba troszkę mniej.


A więc proszę Was: nawróćcie się i zacznijcie słuchać ( jeśli nie słuchaliście) tego co trzeba, bo nie chcę Was straszyć, ale "nie znacie dnia ani godziny".


Pozdrawiam i życzę miłego, niedzielnego wypoczynku pod palmami :)

wtorek, 12 kwietnia 2011

Do boju!

Ostatnio w "telewizorze" mówili, że chłopaki z rocznika 92' przechodzą badania, czy w "razie czego" będą przydatni dla Armii. Czyli za rok będą badać mnie. Wezmą mnie chyba na wojnę ewentualnie. Przynajmniej, ja bym się wziął...


Bo tak: jestem mobilny, zwrotny, a to na polu walki bardzo cenne. Po drugie: mam gdzieś w domu stary, plastikowy gorset, który może posłużyć jako kamizelka kuloodporna, czyli jestem trochę tańszy w wyposażeniu. Po trzecie: nie lubię za bardzo jeść, więc w tym też jestem oszczędniejszy. A po czwarte: jakby mnie kumple z batalionu w badylki i liście przyodziali, to i - nie chwaląc się - za "krzaczek" mogę posłużyć


Ja im to wszystko na tym badaniu powiem. I mnie wezmą. Z ucałowaniem ręki!

sobota, 9 kwietnia 2011

Bo mnie porwie!!!

Ale wieje... Takich wiatrów - odkąd żyję - nie pamiętam, nawet biorąc pod uwagę te, spowodowane różnicą ciśnień wywołanych przez tradycyjną, polską grochóweczkę. 
Byłem dwa dni temu na spacerze, i byłem bliski - razem z wózkiem, "I believe I can fly" :)


A co do poprzedniego posta, to nie mogłem go z początku bezpośrednio "wrzucić" na Facebooka, bo mi wyskoczyło, że "może zawierać obraźliwe teksty" czy coś takiego, i żebym dał znać, jeśli uważam, że to pomyłka :) Osoby, które czują się obrażone - najmocniej przepraszam...

czwartek, 7 kwietnia 2011

Z pamientnika mego...

Odkont tylko pamientam zafsze lubiłem "Polaka". ("Hińczyka" s resztom tesz) Zwłastrza orto grafie. Fiedziałem rze "uje sie kreskóje" itd. Lupiłem tesz grama tyke i interpułkcje. Fiedziałem kcie sie fstawia pszecinki wykszykniki códze słofy itp.Naprafde jenzyk polski to sóper pszedmiot. A pisze to szeby wam pokazać rze nie jest on taki zły jak go malujom. Dlatego kce mi sie zafsze śmiać jak sopie pszypomne rze muj kolega w wyrazie "kołobżek" zrobił czy błendy. Jak to muwiom, "chartkor".


PeEs. Czemó miałem tyle wyrasuf na czerfono potkreślone?

niedziela, 3 kwietnia 2011

"Szkoła óczy"

Niektórzy narzekają, że "ta dzisiejsza młodzież...". A przecież młodzież jest dobra, tylko tą gorszą bardziej widać. A po drugie: szkoła uczy czasem... kontrowersyjnych rzeczy. 

Np. matematyka - funkcja HOMOgraficzna. Na chemii o alkoholach (w tym o denaturacie), na fizyce też o prądzie. Na j. polskim czytamy o chłopaku, który nie szczęśliwie się zakochał, i - z tego powodu - zrobił sobie w główkę "ziazia"...
A więc, jak nas uczy szkoła, żeby być wykształconym, należy:

1. Jak nas uczy "królowa nauk", niestety trzeba być... homo.
2. Jak już się chłopaku, nieszczęśliwie zakochasz w chłopaku, i dziewczyno - w dziewczynie, to jak nas uczą chemia i fizyka, trzeba się... no właśnie.
3. No i na końcu, jak nas uczy język nasz ojczysty - trzeba świadomie i dobrowolnie przenieść się na "Łono Abrahama"... No, ewentualnie do "Krainy Wiecznych Łowów". 

Nie ma to jak umrzeć wykształconym:) 
Dobrze, że są jeszcze przedmioty, przywracające wiarę w szkołe - np. Religia, geografia...


I jeszcze jedno: jeśli nie zawsze rozumiecie, o czym piszę, to nie przejmujcie się - świadczy to wyłącznie o moim zbyt wysokim IQ. Tej wersji się trzymajmy :)